PODWÓJNE OBLICZE PRZYJAŹNI
e nie narodzonego dzidziusia właśnie Ewę. Było już po godzinie 18-stej kiedy bóle porodowe Kindze nasiliły się tak bardzo , iż nie była w stanie nadal ze mną rozmawiać. Chciałam już wtedy dzwonić po karetkę pogotowia, ale ona przed tym jeszcze mnie powstrzymywała. Przekonywałam ją uparcie, aby zadzwonić póki wcześniej i wezwać ją, gdyż w nocy będzie im trudniej dowołać się pomocy i tam prosić kogokolwiek na podsłuchu o ratunek na 9 kanale ratunkowym . Kto byłby w zasięgu telefonu. Dopóki nie idę spać i mam włączony cb sprzęt lepiej, aby skorzystali z nadarzającej się okazji. Zapewniałam swoją przyjaciółkę, iż jak pojedzie na porodówkę znacznie wcześniej to nic takiego się nie stanie, mąż jej da sobie radę z wyprawieniem Wiktora nazajutrz do przedszkola. Ona będąc na miejscu pod troskliwą opieką medyczną zaoszczędzi niepotrzebnego stresu wszystkim. Udało mi się ją przekonać z uporem. Dochodziła godzina 19-sta wieczorem, gdy sięgnęłam po słuchawkę telefoniczną i wykręciłam numer 999. Odezwał się mężczyzna jak powiedziałam mu z jakiego powodu proszę o przyjazd karetki pogotowia, zapytał mnie o dane mojej koleżanki. Imię- Kinga, nazwisko- Słonina, wiek- 26 lat, adres- ul. Rabatowa 15, które to będzie jej dziecko? Drugie. Facet z telefonu po dokładnym spisaniu wszystkich szczegółów , zaczął dopytywać się mnie jeszcze w jakiej danej fazie trwa ten poród. Dokładnie nie wiedziałam, ponieważ nie śmiałam wypytywać się o to Kingę czy jej męża. Zaproponowałam więc, aby oni jemu sami z mojego cb-radia prosto do słuchawki telefonicznej dokładnie wytłumaczyli na jakim etapie aktualnie trwa ta akcja. Na co telefoniczny rozmówca kazał mi przekazać Kindze i Jurkowi, że pogotowie przyjedzie za 10-15 minut pod ich mieszkanie. Gdy zabrali Jurkowi żonę do szpitala, on zawołał mnie jeszcze i poprosił koniecznie, żebym kładąc się spać postawiła przy łóżku swoim telefon. Na wszelki wypadek gdyby w nocy zadzwonili ze szpitala do mnie i przekazali mi dla niego dobrą nowinę. Kingi małżonkowi miałam natomiast ją powtórzyć z samego rana zaraz po przebudzeniu się. Pomimo, że całą noc bardziej nadsłuchiwałam dźwięku telefonu, śpiąc jak zając pod miedzą , on milczał niczym zaklęty do białego rana. Nazajutrz dowiedziałam się od Jurka, który zdążył odwiedzić swoją żonę na porodówce, iż jeszcze nic nie urodziło się. Wieczorem dopiero o godzinie 20-stej przeszedł na świat chłopczyk, ważył blisko 4 kg. poinformował mnie o tym Jurek. Był w wniebowzięty, chwaląc się wszem i wobec o tym na cb-radiu do każdego. Po paru dniach kiedy przywiózł swoją żonę z malutkim niemowlęciem do domu, od razu wyczułam jakby coś nie tak było między mną a Kingą. Moja mama pracując w służbie zdrowia bez trudu mogła w stanie co miesiąc załatwić dla malutkiego jeszcze nie ochrzczonego Sławka pampersy. Przywoziła je ze szpitala, a następnie Jurek przyjeżdżał i je odbierał od nas nic nie płacąc za nie. Raz zamiast pieniędzy za jednorazowe pieluchy, otrzymałam od niego chyba 3 czekolady. Chrzest drugiego dziecka zaplanowany był pod koniec lutego. Niespodziewanie Kinga z mężem zaprosili mnie z rodzicami na tą ściśle (jak sama uważałam) rodzinną uroczystość. Nie chciałam jechać z rodzicami na tą ceremonię, na dworze zima, mróz, ślisko, zaspy, ale oni bardzo uparli się przy swoim w ogóle nie ustępując. Moja przyjaciółka zastrzegła sobie, że jak nie przyjadę z rodziną, to przestaną się do mnie odzywać i definitywnie zakończą ze mną raz na zawsze rozmowy na cb. Przez chwilę pomyślałam iż żartuje, ale jak zdążyłam już ją dosyć dobrze poznać osobiście i z opowiadania Ewy( naszej wspólnej koleżanki charakter), która narzekała na nią do mnie, to przekonywałam się coraz bardziej, że Kinga jak się na coś uparcie zaweźmie i postanowi nie ma wyjścia z sytuacji, choćbym była bardzo chora z mamą i tatą pojechać muszę do niej. Zapytałam więc ją co wolałaby dla dziecka w prezencie z okazji chrztu pieniądze czy np. łańcuszek złoty z medalikiem Matki Boskiej? Na co odrzekła mi, że woli to drugie. Mama