Pocztówka (dokończenie)
-Przede wszystkim o Charlotte i Kamile, ale szczerze rzecz biorąc nie bardzo wierzyłem, żeby je zapamiętały, dlatego też pytałem jak same by postąpiły, gdyby znalazły się w obcym mieście.
-Rozumiem, że na to drugie pytanie uzyskał Pan odpowiedź.
-Oczywiście. Byłem zaskoczony, gdy pytając jak poradziłyby sobie bez pieniędzy odpowiadały, że ładne dziewczyny rzadko muszą za cokolwiek płacić. Zawsze znajdzie się jakiś głupi albo bogaty amant, przysyłający kwiaty, zapraszający do restauracji, kina, teatru i oczywiście płacący za wszystkie zachcianki....
-Co w tym odkrywczego ? – zniecierpliwił się Gerhard dopalając resztkę papierosa.
-Nic, to normalne, że mężczyzna płaci mając nadzieję, że prędzej lub później coś z tego będzie miał. Co jednak, gdy tak się nie dzieje i zamiast spodziewanych profitów tracimy coraz więcej pieniędzy?
-To jakaś cholerna zagadka? To proste, jeżeli dziewczyna tylko cię wykorzystuje, zawsze można pójść do burdelu, tam profity są najbardziej zbliżone do poniesionych kosztów. Poza tym nie trzeba bawić się w żadne miłe słówka, kwiatki, bombonierki, czy jakieś cholerne rozszczekane pekińczyki.
-A gdyby okazało się, że wydaliśmy sporą sumę na inwestycję, której metryka odbiega od pełnoletniości? Latem Zoppot, podobnie jak Oliva, Gletkau, Brösen i inne części Freistadt, pełne są bogatych staruchów śliniących się na widok przechodzących obok gimnazjalistek.
-Chyba nie do końca rozumiem do czego prowadzi, ten przydługi wstęp. Jestem pod wrażeniem pańskich głębokich przemyśleń i spostrzeżeń dotyczących natury stosunków damsko-męskich. Myślał pan detektywie o publikacji swoich badań? Mogę zapytać czy Zachodniopruskie Towarzystwo Psychologiczno-Socjologiczne nie chciałoby umieścić ich w swoim kwartalniku.
-Ironia jest jak najbardziej zbędna.
-Proszę więc nie marnować mojego czasu i przejść do sedna.
-Do sedna?
-Mhm – Gerhard skinął głową.
-W tym mieście działa dom publiczny...
-Zapewne nie tylko jeden...- wtrącił Krimminallobersekretӓr rzucając resztę papierosa na ziemię i zgniatając ją obcasem.
Niezrażony komentarzem dokończyłem:
-... oferujący usługi nieletnich kobiet.
Gerhard milczał, więc kontynuowałem:
-Zapewne to właśnie tam trafiła Charlotte i siostry Pankow. Policja skupiając się na przyczynie śmierci przeoczyła, lub zbagatelizowała oczywiste ślady zaznaczone przez lekarza w obydwu raportach. Narkotyki miały je otumanić, sprawić, żeby były bardziej posłuszne, łatwiejsze w kontroli. Kontroli, która zawiodła, przynajmniej w przypadku sióstr z Neustadt.
-Dlaczego akurat ich?
-Świadczą o tym ich obrażenia. Wykręcona ręka, pchnięcia nożem, połamane żebra. Zapewne spróbowały ucieczki, zaopatrzyły się nawet w nóż na wypadek, gdyby ktoś je zobaczył i chciał im przeszkodzić. Na swoje nieszczęście rzeczywiście kogoś spotkały, musiała wywiązać się szamotanina. Trudno powiedzieć jak dokładnie wyglądała cała sytuacja. Rany obydwu sióstr zostały zadane przez kogoś nie kierującego się rozumem tylko ślepo podążającego za swoimi emocjami.
Jednej dziewczynie wykręcono prawą dłoń, zapewne trzymała w niej nóż. Kto wie może nawet zdążyła go użyć raniąc napastnika, który następnie wpadł w furię i wyrwał jej broń wykręcając rękę, a następnie kilkakrotnie pchnął? Druga miała zapewne zostać przykładnie ukarana, mogłaby stanowić przestrogę dla innych. Ktoś jednak zbytnio przyłożył się do swojej pracy.
-No dobrze detektywie – zaczął nie do końca przekonany Gerhard – co się jednak stało z Charlotte?
-Ciała sióstr Pankow wyłowiono pod koniec czerwca. Od tego czasu zapewne zwiększono dawki narkotyku. Charlotte, która nie miała wcześniej styczności z heroiną otrzymała po prostu zbyt dużą dawkę, w zbyt krótkim czasu.