"Po stronie cienia" ( IX)
Odtąd w naszych rozmowach, nazywałem Leszka - Leszkiem Trzy Palce, a Pawełka – Pawełkiem Dwa Palce.
Dopiero w domu uświadomiłem sobie, że nie mam pojęcia, jak to jest ze mną. To mnie zasmuciło, gdy spojrzałem na swoje dwa, a potem trzy palce. Chyba krucho u mnie było. Trwało to jednak krótko, bo jak meteor przeleciała przez me wnętrze myśl, że Joanny palce są cienkie, a moje… No, w każdym razie, odetchnąłem z ulgą. Lżej i weselej się zrobiło.
3.
Od pewnego czasu, na moim osiedlu spotykałem bezdomnego psa. Kundel o sierści szczeciniastej, wytartej i brudnej, i o strasznie wysokich, nieproporcjonalnych nogach. Zwykle krążył w pobliżu mojego bloku. Nigdy wcześniej nie spotkałem psa, który by się tak głupio cieszył na mój widok. Chyba tylko moja jamniczka, ale to nie podwórkowa kundlica; domowym była pieskiem. Miałem jeszcze dwie suki: owczarka szkockiego ( coli) i owczarka niemieckiego. Z nich jamniczka była najradośniejsza; wiła się ciałem z radości jak wąż, gdy ja wołałem ( bo surowy był ze mnie pan ). Otóż… ten mój podwórkowy wielbiciel, gdy wychodziłem z klatki schodowej, nieoczekiwanie pojawiał się przy mnie. Podbiegał z rozwartym, śmiejącym się głupio pyskiem, skakał na mnie i zaraz odbiegał odwracając łeb w moją stronę, przystawał, czekał, aż pójdę za nim. I prowadził mnie do śmietnika. Wskakiwał na stojący obok mały kubeł i wskakiwał do pełnego pojemnika, a tam pyskiem i łapami wskazywał mi miejscowe przysmaki, co rusz patrząc na mnie, zachęcając do poczęstunku.
Niedawno chciałem go zaadaptować, przyprowadziłem do domu, ale – o mało co, a bym z nim wylądował na podwórku i – faktycznie, zaczął korzystać z gościnności mojego nowego towarzysza.
Teraz miałem tylko kotkę. Choć zamieszkała jeszcze gdy była u mnie jamniczka i owczarek niemiecki. Tamte się postarzały, i odeszły. Moja kocica, Ola, zaraz je sobie podporządkowała.
W całym zwierzyńcu, który był ze mną w mieszkaniu, a były też szczury, mysz, i traszka, to ja – wszystkim nadawałem imiona. I tak mi zostało. Dlatego, z lubością ochrzciłem Pawełka – Pawełkiem Dwa Palce, a Leszka – Leszkiem Trzy Palce.
Również moi synowie mają swoje przezwiska. A i ja.
Ostatnio, po pogrzebie ojca, na stypie, skorzystałem z okazji, by dać upust memu pędowi do bycia ojcem chrzestnym. Mąż córki mojej kuzynki oświadczył, że jego luba niedawno ukończyła 40- ci lat. A ponieważ siedziała po mojej prawicy, była roześmiana i bardzo ją lubiłem, nazwałem ją Ryczącą Czterdziestką.
- Iza niedawno zaliczyła czterdziechę – poinformował rozbawiony czymś mąż jubilatki.
Iza roześmiała się szczęśliwie, jakby otrzymała właśnie bilet na męski striptiz.
Z przyjemnością na nią spojrzałem. I wówczas zrozumiałem, że muszę jej nadać nowe imię.