Pierwsze podejście - Rozdział trzeci.
Siedzę w pomieszczeniu, gdzie kiedyś znajdowały się moje cztery ściany. Teraz jest tutaj pokój gościnny. Zastanawiam się nad swoją dzisiejszą sytuacją.
A jeżeli ja naprawdę przesadzam? Może Michał ciężko pracuje? Ale z drugiej strony… Pamiętałby o rocznicy ślubu, o tym ważnym dla nas dniu. Pięć lat w związku. Niestety bezdzietnym. To nie w jego naturze jest zapominać. On zawsze o wszystkim pamiętał. O każdej dacie mi przypominał. W zeszłym roku nawet sobie zażartował i powiedział mi, abym nie zapomniała o jedenastym czerwca.
Tak. Mój mąż ma coś na sumieniu. Tylko ważnym pytaniem jest, co to takiego.?
Podskakuję z przerażenia, kiedy tylko komórka zaczyna dzwonić. Łapię za torebkę leżącą obok mnie i szukam telefonu. Bałagan mam nieziemski – jak to w kobiecej torebce, w której znajdujesz wszystko, oprócz tego, czego szukasz. Wysypuję zawartość torby na łóżko, ale nie odnajduję zagubionej rzeczy. Połączenie urywa się. W pokoju zapada cisza piszcząca w uszach. Patrzę na kąt pokoju i widzę komórkę, która właśnie jest w trakcie ładowania się. Kiedy łapię za aparat, aby sprawdzić, kto dzwonił, nagle komórka zaczyna wibrować i grac mi w ręce. Na ekraniku aparatu widnieje zdjęcie uśmiechniętego mężczyzny. Odbieram, mimo tego, że przez chwilę mam ochotę odrzucić połączenie.
- Słucham?
- Gdzie jesteś? – Słyszę.
- U mamy. – Odpowiadam.
- Porozmawiajmy. Przecież tak nie może być.
- Jak nie może być? – Jestem oschła.
- Jesteś moją żoną. Bądź ze mną. Mieszkaj ze mną.
- Wzruszające.
- Nienawidzę, kiedy taka jesteś.
- Jaka?
- Dobrze wiesz jaka.!