Pierwsze podejście - Rozdział drugi
- Nie chcę, abyś miała do mnie żal.
- Trzeba było o tym wcześniej pomyśleć. – Siadam na podłodze i opieram się o ścianę. Ta rozmowa jest gorsza od tej, którą przebyłam pare godzin temu z mężem.
- Kochanie… przecież wiesz jaka ja jestem.
- Ja już nic o tobie nie wiem. Jak mogłaś pomyśleć, że odbiorę ci twojego narzeczonego?
- Sama… sama siebie nie rozumiem. Przy tobie zawsze czułam się taka nijaka.
- Przestań! To nie było powodem, abym miała zostać odepchnięta od twojego prywatnego życia. To nie jest powód, że ty już straciłaś do mnie zaufanie. Każdym słowem, które mówisz, robisz mi coraz większą krzywdę. Ty zawsze byłaś dla mnie kimś ważnym i nigdy nie pomyślałam o tobie w taki okropny sposób. Pierwszą osobą, o której wieczorem pomyślałam, kiedy pokłóciłam się z mężem, byłaś ty. Nie pojechałam do mamy, jakby to zrobiło tysiące innych żon. Przyjechałam do ciebie, bo jesteś mi zaufaną osobą. Ale teraz wiem, że popełniłam błąd… dowiedziałam się o takich rzeczach, o których nigdy nie chciałabym wiedzieć. Moja najlepsza przyjaciółka, tak bynajmniej mi się niegdyś wydawało, moja najlepsza przyjaciółka… mówi, że zabiorę jej szczęście spotkawszy się z jej narzeczonym. To jest żałosne. Ty stałaś się żałosna! Zabieraj swoje szczęście i trzymaj je tylko dla siebie! Mnie już nie ma w twoim życiu! W twoim życiu i życiu mojego męża, który mnie zdradza! Mam już tego wszystkiego dość! – Wstaję z podłogi i chwytam za swoją torbę. Wychodzę z mieszkania Anny i trzaskam nerwowo drzwiami. Nie przejmuję się tym, że jest druga nad ranem i wszyscy w bloku śpią. Schodzę na dół i myślę, gdzie mogę iść o tej porze. Dzwonię po taksówkę. Nadal nie wiem, gdzie zamierzam jechać.
Zaczyna padać, a ja zapomniałam wziąć parasolki od Anny. Na szczęście taksówka już przyjechała. Podaję kierowcy adres, pod który ma mnie zawieźć i siadam do samochodu. Chciałabym znaleźć się w cichym miejscu, gdzie nikt mnie nie zrani. Na razie dobrym miejscem jest moja praca. Mam klucze, więc mogę tam na chwilę odpocząć. O dziewiątej przyjdzie reszta pracowników. Wśród nich także pojawi się Anna. Usiądzie jak zawsze na stanowisku obok mojego. Załączy komputer i będzie wypisywać rzeczy ze swojego zeszytu, na nową białą kartę. Nie popatrzy na mnie i będzie udawała, że nic między nami się nie wydarzyło. Nie będziemy się do siebie odzywać i tak mi minie najgorszy dzień w pracy.
Po siedemnastej zastanowię się, gdzie mogę się podziać i pewnie wybiorę wtedy dom rodziców. Pojadę tam i powiem, że mąż mnie zdradza. Mama powie, że to moja wina, bo za mało czasu mu poświęcałam i nie spełniałam jego zachcianek. Zacznę się kłócić, że to on nie miał dla mnie czasu i się prawie nie widywaliśmy. Ona mi nie uwierzy. Tata jak zawsze będzie siedział cicho. Nigdy nie przeciwstawił się swojej żonie i nigdy nie obronił swojej córki, czyli mnie. Kiedy przyznam, że Michał zapomniał o naszej rocznicy ślubu, mama otworzy szeroko oczy stwierdzając, że to nie jest powodem kłótni małżeńskiej ani oznaką zdrady. Wtedy dopiero zaproponuje mi herbatę i zapyta, czy mam zamiar u nich przenocować. Odpowiem, że tak. Tata w tym czasie będzie zajmował się moją młodszą siostrą, która przyszła na świat sześć lat temu. Rodzicom na stare lata zachciało się dziecka. Mama popatrzywszy na swoją pociechę, westchnie i oskarży mnie o to, że jeszcze nie mam dzieci, a przecież dwadzieścia siedem lat życia już za mną. Ona w moim wieku zajmowała się już dziewięcioletnią Różą. I znowu powie, że to moja wina, że się pokłóciłam z mężem.