Pierwsze cięcie.

Autor: livingadreams
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Tak wiele się zmieniło, a minęło zaledwie kilka tygodni. Miałam wszystko, co chciałam, a teraz? Nic! Wszyscy się odwrócili, zostałam sama.

Ujęłam twarz we dłoniach i po chwili namysłu zrozumiałam.

Oni wszyscy nie kochali mnie, lecz moje pieniądze, mój wygląd, moją chciwość. Kiedy ktoś potrzebował pomocy zawsze wychodziłam naprzeciw. A teraz kto mi pomoże? Zmieniłam się.. Lecz ludzie biorą mnie za dziwadło.

Łzy ściekały po moich policzkach, chciało mi się krzyczeć, uderzyć w coś mocnego, wyrządzić komuś krzywdę tylko, żeby poczuć ulgę. W jakiś sposób chciałam zapomnieć przez chwilę o otaczającym mnie świecie. Byłam zła i wszystko było mi jedno. Chciałam uciec od wszystkich i schować się gdzieś, gdzie zapomnę o ostatnich dniach.

Ale nie umiałam, siedziało to we mnie..

Spostrzegłam cień, odsunęłam dłonie od twarzy i spojrzałam do góry.

Stała nade mną ciemna postać, otarłam ręką szybko łzy.

-Zajęłaś moje miejsce- usłyszałam męski, donośny głos.

-Yyy… Przepraszam, ja tylko..- przerwałam- już sobie idę.

Właśnie wstałam, kiedy mężczyzna kiwnął dłonią bym została. Usiadł obok mnie opierając się o nagrobek.

-Co taka panienka robi o tak późnej porze w takim miejscu?

Rozejrzałam się dookoła, byłam na cmentarzu. Często tu przychodziłam z kumplami lub z ciotką, ale pierwszy raz byłam tu sama, a w dodatku w nocy.

Jakoś nie miałam ochoty odpowiadać, w końcu nie zamierzałam żalić się obcemu facetowi. Wpatrywałam się w duży, okrągły księżyc.

-Płakałaś- bardziej stwierdził, niż zapytał- Ale dlaczego? Hm..

Dalej milczałam, biegnąc tu chciałam zostać sama. Miałam ochotę wstać i odejść, ale nie chciałam wracać do domu. Ciotka, a raczej niania, która kazała tak się nazywać, jak zwykle widząc smutek na mojej twarzy jedynie wepchnęłaby mi do kieszeni pieniądze, mówiąc „Idź się zabawić”. Ona nic nie rozumiała, nie umiałam zapomnieć o moich problemach tylko dlatego, że szłam na zakupy. Owszem, nie myślałam wtedy tak nachalnie o nich, ale były. Mimo to, nie znałam żadnych innych sposobów na zmniejszenie bólu. Korzystałam więc z tego, co miałam.

-Nie umiem Cię rozgryźć. Niby taka lalunia, jak każda inna, a tu proszę. Noc, cmentarz, łzy? Wnętrze skrywa coś innego. Może mi zdradzisz powód swego smutku?

-Nie dasz mi spokoju, co? Jeżeli tak bardzo Cię to interesuje- proszę bardzo. Moja matka nie żyje, ojciec wyjechał do Anglii z wymówką lepszej pracy, a tam założył sobie nowiutką rodzinę. Mieszkam jedynie z niańką, która sama pilnuje swojego tyłka, a jest przy mnie z powodu kasy. Zerwałam z chłopakiem, straciłam przyjaciół- to ostatnie słowo wymówiłam z obrzydzeniem.

W dodatku dzieję się ze mną dziwne rzeczy, mam omamy i można powiedzieć, że ledwo się trzymam- to jednak wolałam zatrzymać dla siebie.

-Zadowolony?- dokończyłam.

Po raz pierwszy spojrzałam na niego. Oświetlał go blask księżyca. Wyglądał na starszego ode mnie. Jego ciemne włosy mieszały się z nocną czernią. Usta miał duże, lekko różowe, przez chwilę zapragnęłam ich skosztować, lecz szybko skryłam tę myśl w ciemny kąt mojego swego umysłu. Był dobrze zbudowany, a czarna koszulka dokładnie to podkreślała. W końcu spojrzałam w jego oczy, były niewyobrażalnie duże i czarne. O mało nie utonęłam w nich z wrażenia, lekko rozchyliłam usta i westchnęłam.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
livingadreams
Użytkownik - livingadreams

O sobie samym: Pa­mięta­cie, kiedy by­liście małymi dziećmi i wie­rzy­liście w baj­ki, marzy­liście o tym, ja­kie będzie wasze życie? Biała su­kien­ka, książę z baj­ki, który za­niesie was do zam­ku na wzgórzu. Leżeliście w no­cy w łóżku, za­myka­liście oczy i całko­wicie, niezap­rzeczal­nie w to wie­rzy­liście. Święty Mi­kołaj, Zębo­wa Wróżka, książę z baj­ki - by­li na wy­ciągnięcie ręki. Os­ta­tecznie do­ras­ta­cie. Pew­ne­go dnia ot­wiera­cie oczy, a baj­ki zni­kają. Większość ludzi za­mienia je na rzeczy i ludzi, którym mogą ufać, ale rzecz w tym, że trud­no całko­wicie zre­zyg­no­wać z ba­jek, bo pra­wie każdy na­dal cho­wa w so­bie is­kierkę nadziei, że które­goś dnia ot­worzy oczy i to wszys­tko sta­nie się prawdą. [...] Pod ko­niec dnia, wiara to za­baw­na rzecz. Po­jawia się, kiedy tak nap­rawdę te­go nie ocze­kujesz. To tak, jak­byś pew­ne­go dnia od­krył, że baśń może się nieco różnić od twoich wyob­rażeń. Za­mek, cóż, może nie być zam­kiem. I nie jest ważne "długo i szczęśli­wie", ale "szczęśli­wie" te­raz. Raz na ja­kiś czas, człowiek cię zas­koczy, i raz na ja­kiś czas człowiek może na­wet zap­rzeć ci dech w pier­siach...
Ostatnio widziany: 2015-10-11 22:38:38