Piek³o które zamarz³o
Szkolna pani psycholog przypominaj±ca opó¼nion± w rozwoju osobê prowadz±c± program dla dzieci w sobotni poranek, wyzywa³a go od psychopatów. Infantylna PSYCHOLO¯KA krew widzia³a jedynie podczas okresu, gdy¿ dla niej nawet Wojownicze ¯ó³wie Ninja by³y zbyt brutalne i przesi±kniête niezdrow± przemoc±. Gdy który¶ z uczniów uderzy³ drugiego, mówi³a jedynie "Marcinku, tak nie wolno", ¶wiêcie przekonana ¿e po tych s³owach, ch³opiec do koñca ¿ycia nie skrzywdzi nawet komara.
Sceneria zmieni³a siê. Teraz by³ to pokój i mê¿czyzna siedz±cy w fotelu. Adrian dobrze zna³ ten pokój, oraz pamiêta³ tre¶æ wszystkich dyplomów i certyfikatów wisz±cych na ¶cianie. Jego ojciec tak bardzo lubi³ siê nimi przechwalaæ.
Mê¿czyzna w fotelu by³ jego ojcem, a twarz jego by³a barwy popio³u. Ogó³em wygl±da³ jakby siê dusi³. Adrian nazywa³ t± minê, min± przed burz±.
- To ¿e przynios³e¶ mi wstyd zdaj±c maturê tak s³abo to jedno! - wybuch³ w koñcu, a jego s³owa rozesz³y siê jak grzmoty. - Ale jak mog³e¶ nie dostaæ siê na studia?! Jak mo¿esz byæ tak têpy?! Dlaczego mój syn musi byæ takim nieudacznikiem... Nie, nie jeste¶ moim synem.
Matka sta³a w drzwiach nic nie mówi±c. Za to jej milczenie nienawidzi³ jej bardziej ni¿ ojca.
Nigdy nie stanê³a w jego obronie jak i nigdy nie pomaga³a ojcu na niego wrzeszczeæ. Adrian naprawdê wola³ us³yszeæ jej krzyk, choæ raz w ¿yciu, zamiast tego ciê¿kiego milczenia.
¦wiece ju¿ siê wypala³y, gdy Adrian ogl±da³ niezbyt przyjemne fragmenty swojego ¿ycia. Wcze¶niej widzia³ przesz³o¶æ... Lecz teraz zobaczy³ co¶, co siê jeszcze nie wydarzy³o.
- Adi, poroni³am.
Ka¿dy cz³owiek ma granice swojej wytrzyma³o¶ci. Liniê, za któr± jest tylko ciemno¶æ i szaleñstwo. Gdy cz³owiek zbli¿a³ siê do tej linii, zapala³a siê czerwona lampka. Adrian przekroczy³ ju¿ tê liniê, a czerwona lampka eksplodowa³a.
Ekran niedu¿ego motelowego telewizora pêk³ pod Adrianowym kopniakiem, a nastêpnie z impetem uderzy³ w ¶cianê.
- NIEEEEEEEEE! - wrzasn±³, lecz nie brzmia³ jak cz³owiek, lecz jak zranione zwierzê. Zaszy³ siê w ³ó¿ku, pod ko³dr±, w mroku i ³zach, modl±c siê, by sen nadszed³ prêdko.
Piêtro wy¿ej, podobnie le¿a³ inny cz³owiek. Us³ysza³ wrzask, lecz by³ ¶wiêcie przekonany ¿e to jego organizm wo³a o morfinê.
- Nie mam!- odkrzykn±³. - Nie maaam! - Wyskoczy³ z ³ó¿ka niczym wilk z krzaków i zacz±³ demolowaæ pokój, krzycz±c. St³uk³ piê¶ci± lustro i pad³ na kolana. Poranion± d³oni± rozmaza³ sobie krew na twarzy. W blasku ¶wiec wygl±da³ jak demon, który przed chwil± wypi³ morze krwi.
Obudziwszy siê, Adrian by³ pewien, ¿e wczorajsza noc by³a tylko snem. Wychyliwszy g³owê spod ko³dry, najpierw zwróci³ uwagê na zimno. Potem na rozwalony telewizor. Wróci³ pod ko³drê. W pozycji p³odowej, wyobra¿a³ sobie, ¿e wróci³ do ciep³ego i przytulnego ³ona matki. Chwilê pó¼niej przypomnia³ sobie, ¿e przecie¿ matki nienawidzi.
Ch³ód wdar³ siê równie¿ i pod ko³drê, wiêc z wielkim trudem siê wygrzeba³. Za³o¿y³ grube, wojskowe skarpety. Wygl±da³y do¶æ wie¶niacko, a zgni³ozielony kolor im nie pomaga³. By³y za to ciep³e. Oprócz jasnych bojówek za³o¿y³ równie¿ dwie koszulki, bluzê, a na ni± czarny sweter i oczywi¶cie kurtkê.
Dzisiaj okno by³o zasypane prawie w ca³o¶ci, tak ¿e móg³ siê tylko zastanawiaæ, jak wygl±da pogoda na zewn±trz. Okna ani my¶la³ otwieraæ tym razem. W ciemnym pokoju i tak by³o wystarczaj±co zimno.