Para rękawiczek część 3 - wrzesień zdjęcie 3

Autor: minona
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

-Kurczę, no…- Iwona miała ogromną ochotę się przejść, a jednocześnie nie chciała, żeby jej sprzęt uległ zniszczeniu.

-Zadzwoń po Dawida. Na pewno chętnie popilnije ci aparatu.

-Zanim tu dojedzie, będziemy musieli wracać.

-Wiem. To był żart.

Iwona obdarzyła go lodowatym wzrokiem.

-Możemy się przejść, jak już się naświetli- zaproponował Eric, żeby ją udobruchać.

-Ale ja chcę teraz- powiedziała pod nosem jak marudne dziecko.

-To chodź, dziewczynko- Eric wstał i podał jej rękę- Złap mnie za rękę, żebyś się czasem nie zgubiła.

-Nie, bo muszę pilnować.

-W dziesięć minut chyba nic się nie stanie. A jeśli tak, to ci odkupię- obiecał.

-Nie, bo…

-Nie, bo to drogi sprzęt i go nie przyjmiesz, tak, wiem- przerwał jej- A teraz uczyń mi tę przyjemność i chodź na ten spacer, a już więcej nie marudź.

Iwona postanowiła dać za wygraną. Skoro mówi, że odkupi i wręcz bierze za to wszystko swoją odpowiedzialność, to nie powinna zrobić nic innego, jak tylko skorzystać z oferty. Jemu to nie robi różnicy pięć tysięcy w te czy we wte.

Włączyła latarkę i poszli. Przed siebie.

Było ciemno, głucho i ponuro. W każdej chwili mogli dostrzeć rozwarte, błyszczące ślepia wśród drzew. W każdej chwili mogło coś nagle wyskoczyć- żmija, dzik, sarna. Mogło im też coś spaść na głowę- wiewiórka, nietoperz, pisklak, który wyleciał z gniazda. Jedno było pewne: nie szli żadną wyznaczoną ścieżką, przez co co chwila ściągali z twarzy pajęczyny, w które wpadali, strzepywali robale i odpychali niechciane gałęzie.

„Uroki lasu” myślał z ironią Eric. Nie tak sobie wyobrażał ten spacer.

-Iwona, czy tu jest jakaś ścieżka, którą moglibyśmy pójść?- zapytał.

Iwona uśmiechnęła się pod nosem i odpowiedziała krótko:

-Nie.

Tak jej się przynajmniej wydawało. W tym lesie nigdy nie dostrzegła wyraźnie naznaczonej drogi. Teoretycznie były, ale dla niej to były tylko ciut zwiększone odległości między drzewami o bardziej wydeptanej ściółce. Ona zawsze chodziła tam, gdzie ją nogi poniosły. Ścieżki jej nie były potrzebne.

Zatrzymali się przy starej zwalonej brzozie. Iwona wspięła się na nią i usiadła.

-Fajna wycieczka, co nie?- zagadnęła Erica z figlarnym błyskiem w oku.

-O tak, na pewno- zgodził się- Jeszcze nigdy nie chodziłem w takich ciemnościach po lesie. Gdyby nie latarka, na pewno nie zrobiłbym nawet kroku.

-Hehe.

-To co- Eric oparł się o drzewo- Wracamy?

-Za chwilę.

Iwona wyłączyła światło. Zapanowała ciemność.

Teraz posiedzimy tu przez minutę w ogóle się nie odzywając.

Nie widzieli nawet czubków swoich nosów, tak bardzo było ciemno. Iwona zadarła głowę do góry, by zobaczyć niebo. Nic z niego nie dostrzegła.korony drzew całkowicie je przysłaniały. Zaczęła w myślach odliczać sześdziesiąt sekund.

Zamknęła oczy. Cisza połączona z ciemnością zaczynały ją odrobinę przerażać. Miała ochotę się odezwać „Eric, jesteś tu?”. Nawet nie słyszała jego oddechu.

„56…57…58…59…60”

Otworzyła oczy. Nadal było przerażająco ciemno. Zaczynało jej się to podobać. Postanowiła nie włanczać latarki.

-Eric, jesteś tu?- zapytała tylko.

Cisza.

-Minuta już minęła- powiedziała więc.

Nadal cisza.

-Chcesz mnie nastraszyć? Wątpię, że ci się uda.

Iwona wzmożyła czujność. W ciągu minuty mógł się bezszelestnie przemieścić i pewnie zaraz wyskoczy jej zza pelców.

-Długo mam jeszcze czekać, aż mi powiesz „Bu!”?

Eric nadal nie dawał o sobie znaku życia. Iwona postanowiła w końcu włączyć latarkę. Chłopak stał tuż przed nią rozbawiony.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
minona
Użytkownik - minona

O sobie samym: Piszę, bo lubię. Nie jest to sztuka dla sztuki. Jest to sztuka dla ludzi.
Ostatnio widziany: 2024-07-03 20:46:16