Para rękawiczek część 3 - wrzesień zdjęcie 3
Iwona była w szoku. Nie wiedziała, co powiedzieć. Najchętniej nie mówiłaby nic.
„To ja jestem tą szaroniebieskooką dziwczyną” przebiegło jej przez myśl. Faktycznie, ludzie często się mylili przy określaniu koloru jej oczu. Jedni mówili, że szare, a drudzy, że niebieskie. A jak to ujął Eric?
„Szare oczy, które w słońcu mienią się na niebiesko”
„Jak ładnie” pomyślała zauroczona.
Eric nie doczekał się odpowiedzi, więc postanowił posłużyć się argumentami i obalić teorię Iwony.
-Mówiłaś, że nie chcesz być ze mną, bo jestem celebrytą, a tacy ludzie pobawią się dziewczyną i wyrzucą jak parę zużytych rękawiczek. Pominę fakt, że celebryci to też ludzie i mają uczucia. Nawiążę tylko do tego, że w swojej teorii zapomniałaś o istotnej sprawie. To jest ‘para’ rękawiczek. Jedna rękawiczka bez drugiej nie są do kompletu. Jak jedna się przedziurawi, tzreba wyrzucić obie, bo do tej jeszcze dobrej innej już nie dopasujesz. No, chyba że masz dwie takie same pary, wtedy sobie po prostu weźmiesz jedną z tej drugiej. Ale z ludźmi tak nie jest. Nie ma dwóch takich samych osób i par. Każdy jest inny. I czy tego chcesz, czy nie, to MY tworzymy tę parę. Nie ty, ale my. Jedno bez drugiego nie pasuje. Jeśli teraz mi powiesz, że tak nie jest, to jesteś w błędzie. Jeśli mi powiesz, że nie jestem dla ciebie dobry, bo jestem dziurawy, to trudno. Jakoś to przetrzymam. Ale wiedz, że drugiej takiej rękawiczki do pary już nie znajdziesz.
Iwona słuchała uwaznie każdego słowa. Nie mogła uwierzyć, ze jej teoria została w tak prosty sposób obalona.
„Nie mogłam tego przyrównać do skarpetek? Nie, bo ich też jest para. W takim razie do spodni, bluzki albo najlepiej do szmaty…”. Iwona skrzywiła się. Słowo ‘szmata’ nie wzbudziło w niej najlepszych skojarzeń.
Eric zobaczył jej minę.
-Rozumiem, że to, co widziałem wtedy, gdy tańczyliśmy, nie było prawdą…
-Nie, nie, nie- Iwona od razu zaprzeczyła.
W Ericu wstąpiła nadzieja. Spoglądał na nią wyczekująco.
-Nie zrozumiesz- powiedziała.
-Skąd ta pewność?
-Bo to zbyt skomplikowane.
-Może ci się tylko tak wydaje.
-Wcale mi się nie wydaje. Tak jest! Ja nie chcę czuć się zobowiązana, nie chę cierpieć. Dla mnie miłość to niewola. Ja jestem zbyt lewniwa!
-Po tym, co przeszłaś rok temu, miłość może ci się wydawac niewolą, ale uwierz mi, że wcale tak nie jest.
-Eric, ja tak myślę od zawsze! Myślałam tak dwa lata temu, rok temu i myślę tak teraz. Ja nie zasługuję na niczyją miłość. Jak się ze mną zwiążesz, to za miesiąc tego pożałujesz, bo ja wszystko zniszczę swoim lenistwem. Tu nie ma znaczena, czy cię kocham.
-Owszem, ma- odparł z przekonaniem.
-Nie ma- Iwona była zrezygnowana.
-Ma- Eric był święcie przekonany o swojej racji- Powiedz mi tylko czy mnie kochasz, to ci wyjaśnię.
-Ja sama nie wiem!
-Czujesz coś do mnie?- Eric się nie poddawał.
-Coś…- powtórzyła Iwona.
Eric powstrzymał się, by nie oszaleć z radości. Zaczął szybko wyjaśniać.
-W zeszłum roku mnie nie kochałaś, sama mi to mówiłaś. I nie mogłaś tego zrobić, bo się bałaś. Ale traz, skoro coś do mnie czujesz, to już jesteś na dobrej drodze…
-Wcale nie jestem- przerwała mu zrezygnowana.
-Ja ci mówię, że jesteś. Posłuchaj: skoro potrafisz kochać, to reszta przychodzi sama. Miłość przestaje być niewolą (przynajmniej wtedy, kiedy jest odwzajemniona, ale nie o tym będziemy gadać). Cierpisz, ale to cierpienie jest niczym w porównaniu z miłością, jaką darzysz drugą osobę. Jesteś wobec niego zobowiązana, ale przez to, że kochasz, wcale ci to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie- staje się czymś normalnym, oczywistym. Bez tego nie potrafisz żyć.