Para rękawiczek część 2 - 5 lipca c.d.
-Bo ma długie włosy.
-Czemu masz długie włosy?
-Weź już idź po resztę, a mnie nie denerwuj!- powiedziała Iwona, która już miała dosyć głupich pytań Bena.
-Jesteście genialni- stwierdził na głos Thom, który obserwował ich cały czas z boku.
-Nom- zgodziła się Natalia- Para jak malowana.
-Mam pomysł- odezwała się Natasza- Zostawmy ich razem samych, niech sobie wyznają to, co mają wyznać, a my pójdźmy się bawić.
Na te słowa wstała i pociągnęła za sobą Natalię. Thom poszedł za nimi. Eric więc ponownie usiadł obok Iwony.
-To co, wyznajemy sobie to, co mamy wyznać?
-Nie.
-OK.- Eric poklepał się wolną ręką po udzie.
-Możesz puścić moją rękę?
-A, tak, sorry- puścił.
Chwila milczenia. Eric zaczął nucić pod nosem do piosenki, która właśnie leciała.
-Idziemy zatańczyć?
-Mówiłam już, że dziś nie tańczę.
-Myślałem, że żartujesz.
-Nie żartuję.
-Szkoda.
Eric nucił dalej i przez kolejną minutę się do siebie nie odzywali. Iwona z nudów obserwowała tańczących ludzi.
-Iwona?
-Co?
-Czemu masz długie włosy?
Ericowi wyraźnie głupawka jeszcze nie przeszła. Iwona popatrzała na niego krzywo.
-Co ci dzisiaj tak odbija?
-Chciałaś, żeby było jak dawniej. To właśnie jest.
Iwona wysiliła myślenie. Rok temu, gdy jeszcze go nie lubiła, tak właśnie ją podrywał. Iwona zmrużyła oczy.
-Nie masz mnie podrywać, ale traktować jak siostrę.
-No to tak robię.
-Nie, nie robisz.
-Robię. Każdy wredny brat tak robi.
-Moi bracia tak do mnie nie gadają.
-A ja do swojej siostry owszem.
-Taa, jasne, bo ci uwierzę.
Eric przez chwilę się nie odzywał, po czym powtórzył swoje pytanie.
-Iwona, czemu masz włosy jak Roszpunka?
-Żebyś się pytał.
-Więc się pytam.
-Super.
Wrócili Ben z Nathanem z kolejnymi drinkami.
-Eric, pijesz w końcu czy nie?
-On nie pije, ja wypiję za niego- Iwona wzięła kieliszek z ręki Bena.
-Mówiłaś, że nie pijesz- zauwaąył słusznie Ben.
-W trosce o twojego kolegę się poświęcę- odpowiedziała i upiła łyk.
-Gdzie reszta?- zapytał Nathan.
-Poszli sobie.
-Natalia z nimi?- chciał wiedzieć.
-Tak- Iwona potwierdziła.
-Idę ich poszukać- oznajmił i zniknął w tłumie. Ben natomiast przysiadł się do nich.
-Gdzie twoja blondi?- zapytała go Iwona.
-Kto?
-Blondynka, z którą rozmawiałeś zanim poszedłeś po drinki.
-Aaa- przypomniał sobie i natychmiast wstał, by jej poszukać.
-Będziemy tu tak siedzieć?- zapytał Eric, gdy Ben zniknął im z oczu.
-Ty nie musisz- powiedziała Iwona- Ja sobie posiedzę.
-Sama?
-Sama, nie sama, bez różnicy- Iwona udała obojętność, choć w głębi krzyczała „Nawet za Chiny nie sama! Boję się.”
-Chodź zatańczyć chociaż raz.
-Z kieliszkiem w ręku?
-To go odstaw gdzieś.
-Nie mam ochoty na tańce.
-Jejciu, ale ty marudzisz. Chyba pójdę po kolejnego drinka dla ciebie.
-Nie, dziękuję. Jeden mi wystarczy.
-Dobra, ja idę- Eric wstał. „Ciekawe, jak zareaguje” pomyślał.
Iwona obojętnym tonem powiedziała:
-Idź, idź. Miłej zabawy.
Żeby ukryć strach, który wychodził na jej twarz, upiła kolejny łyk alkoholu.
„Matko kochana, zostań!” krzyknęła w myślach, ale zaraz potem zmieniła zdanie. „A idź sobie! Dam se radę”.