Para rękawiczek część 2 - 5 lipca c.d.
Na niewiele zdał się ten zabieg. Wtem do głowy przyszła jej niezła myśl. Wystawiła dwa palce u obu dłoni i dźgnęła nimi pod żebtra Erica. Zgiął się w pół, ale jej nie wypuścił.
„Co za gnida” pomyślała zawiedziona.
-Yh, matko kochana, błagam!- odezwała się na głos, bo już nie wytrzymywała tej bardzo niewygodnej pozycji.
-Dobra, puść ją- Iwona usłyszała zbawienne słowa z ust Nataszy- Musi się jeszcze przebrać. Przecież tak nie pójdzie.
Jednak nie były zbawienne.
-Nie chcę nigdzie iść- powiedziała Iwona tonem rozkapryszonego dziecka, gdy jej stopy zetknęły się z podłogą.
Natychmiast poczuła, że Eric znów ją podnosi.
-Eric!- zaprotestowała.
-Idziesz z nami czy ci się to podoba, czy nie. Pogódź się z tym.
Iwona westchnęła zrezygnowana.
-Załóżcie mi chociaż buty na nogi- powiedziała bezwładnie sobie zwisając.
Eric natychmiast postawił ją na ziemię i uwolnił z uścisku.
-Grzeczna dziewczynka.
Iwona zgarnęła rozwichrzone włosy za gowę. Jej twarz była cała czerwona od długotrwałego zwisania w dół.
-Świetnie!-ucieszyła się Natasza- Teraz, chłopaki, wyjdźcie. Musimy zrobić Iwonę na bóstwo!
Dziewczyny ubrały Iwonę w zielone szorty oraz sweterek i top, w których spała ostatniej nocy. Mimo że nie był to typowo imprezowy strój, to Iwona wyglądałą w nim atrakcyjnie, w przeciwieństwie do tego, który miała na sobie pięć minut temu. Ponieważ ten był lekko wygnieciony, dziewczyny wygładziły ubrania rękoma na tyle, ile potrafiły i przyperfumowały.
Na hasło makijaż Iwona stanowczo powiedziała:
-Sama sobie zrobię!
Wiedziała, że jakby wzięły się za niego dziewczyny, znowu na twarzy miałaby tapetę a nie make-up.
Buty pożyczyła jej Natalia, która nosiła ten sam rozmiar: biało-czarne sandały z grubymi paskami, na platformie.
-Prędzej się w nich zabiję niż zrobię jeden krok- stwierdziła Iwona.
-Przejdź się po pokoju, szybko się przyzwyczaisz- poradziła Natalia.
Po pół godzinie wszystkie były gotowe.
-Co tak długo?- zapytał z udawaną pretensją Ben, gdy wyszły z pokoju.
-Czuję się w tych butach jak idiotka- doszła do wniosku Iwona-Idę po moje air-maxy.
Wróciła się i po minucie wyszła z pokoju niższa o piętnaście centymetrów.
-Od razu lepiej.
-Wcale nie przypominasz bóstwa- stwierdził Ben po przyjrzeniu się jej.
-I wzajemnie.
Ben miał na sobie czerwono-niebieską kraciastą koszulę z rękawami do łokci, jeansy, adidasy i czarny kapelusz na głowie. Chodził tak ubrany od dwóch dni i nie miał zamiaru na razie niczego zmieniać, momo że ubrań w jego walizce nie brakowało. Jego kumple, w przeciwieństwie do niego, batrdziej się postarali, bo przebrali swoje sfatygowane całym dniem ubrania. Eric miał na sobie czarną koszulę też z rękawami podwiniętymi do łokci, jeansy i czarne buty, a swoje długie włosy spiął w kucyk.
„Nie powiem, wygląda świetnie” pomyślała Iwona. „Tylko te włosy...”
-Nie myślałeś, żeby sobie ściąć te kudły?- zwróciła się do niego- Wyglądasz w nich śmiesznie.
-Eee- Eric był zaskoczony jej pytaniem- Nie, nie myślałem.
-To pomyśl.
-A co ci się nie podoba?
-Ich długość.
-Nathan też ma długie, jemu nic nie powiesz?
Nathan popatrzał się zdziwiony na Iwonę i Erica.
-Ale on ma kręcone i mu się one w miarę ukladają, bo nie lecą na ramiona, ale w górę, jak u murzyna- wytłumaczyła Iwona- A u ciebie wyglądają tak śmiesznie i obleśnie, ni to proste, ni to kręcone, takie dziwne. Jakbyś był dziewczyną, to bym zrozumiała. Mi też się tak układają, jak sobie zakręcę i mi się natychmiast prostują, gdy nie użyję lakieru. Ale facet?
-Iwona, o gustach się nie rozmawia- Natalia broniła Erica.
-W kwestii włosów to on tego gustu nie ma- stwierdziła.