Otwórz oczy
Spojrzałam zaskoczona. Przecież to pociąg z rezerwacją miejsc. Jak może nie mieć swojego? Czyżby ktoś zajął je starszej pani i ta nie ma śmiałości upomnieć się o swoje? Starałam się raczej nie wtrącać w takie nieswoje sprawy, ale tym razem postanowiłam spytać, choć natychmiast pomyślałam, że pewnie będę tego żałować.
– Nie ma pani miejsca? – spytałam.
Kobieta spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Nie byłam pewna, czy to zdziwienie, że pytam i się wtrącam, czy raczej, że kogoś zainteresował problem.
– Mam miejsce, ale dwa przedziały dalej – odpowiedziała cicho. – Kupowaliśmy bilety w ostatniej chwili i nie było już trzech wolnych obok siebie – dodała, jakby się tłumaczyła.
– A daleko pani jedzie? – chciałam wiedzieć.
– Do Gdańska, tam mamy przesiadkę.
Pokiwałam głową. Szukałam w głowie argumentów, by nie robić, co zamierzałam, ale nie znalazłam.
– To może pani usiądzie na moim miejscu, a ja pójdę do pani przedziału. Jestem sama, więc mi wszystko jedno. Jadę do Sopotu, więc pewnie nikt się już nie dosiądzie od Gdańska – powiedziałam szybko, jakbym się bała, że jednak zmienię zdanie.
– Naprawdę? Chciałoby się pani? – ucieszyła się kobieta.
– Żaden kłopot, walizkę mam niewielką, więc się nie nadźwigam. Proszę powiedzieć, które to miejsce.
– Numer siedemdziesiąty piąty, dwa przedziały dalej. Bardzo pani dziękuję, naprawdę jestem bardzo wdzięczna. Dzieci, podziękujcie pani.
– Niech pani da spokój – powiedziałam wstając. – Życzę miłej podróży.
Wyszłam uśmiechając się lekko, bo uświadomiłam sobie, że poprawił mi się nastrój. Może człowiek od dobrych uczynków czuje się lepiej? Nigdy się nad tym nie zastanawiałam i chyba nigdy nie zrobiłam nic dobrego dla obcej osoby.
Z lekką obawą zajrzałam do od tej pory mojego przedziału. Odetchnęłam z ulgą. Był zajęty w połowie. Obok drzwi siedziała jakaś para, przytulona do siebie i słuchająca czegoś ze wspólnych słuchawek, a przy oknie mężczyzna w średnim wieku czytający jakąś książkę. Bąknęłam cicho „dzień dobry” i podeszłam do swojego miejsca. Odłożyłam torebkę i sięgnęłam po bagaż, by włożyć go na półkę. Zanim to zrobiłam, mężczyzna zerwał się z siedzenia i zabrał moją walizkę, zanim zorientowałam się, co robi.
– Pozwoli pani, że pomogę – powiedział, choć bagaż wylądował już we właściwym miejscu.
– Dziękuję – powiedziałam dość oschle. – Poradziłabym sobie.
– Nie wątpię, ale nie mógłbym siedzieć spokojnie, gdy kobieta zmaga się z ciężarem.
– Nie taki znowu ciężar – burknęłam i zajrzałam do torebki w poszukiwaniu nie wiadomo czego. Zawsze byłam zakłopotana taką nieproszoną pomocą. Żeby jakoś to wyglądało, wyjęłam telefon, zajrzałam do kilku aplikacji i schowałam z powrotem.
Mężczyzna przyglądał się mi przez chwilę, aż poczułam się nieswojo, choć nie było to jedno z tych spojrzeń, od których kobieta czuje się naga. Zresztą o takich spojrzeniach mogę już chyba zapomnieć, choć, gdy się jeszcze zdarzały, strasznie mnie denerwowały. Po chwili mężczyzna sięgnął po książkę.
– I zamknęła się panu… – powiedziałam z lekką satysfakcją. W końcu nikt nie kazał mu się zrywać do tej walizki.
Mężczyzna uśmiechnął się lekko, jakbym powiedziała dobry dowcip i otworzył książkę, w której znajdowała się mała kolorowa zakładka z napisem „Kocham czytać”. Zakładka była tak mała, że nie wystawała poza książkę, nie mogłam jej więc zobaczyć. Zamierzałam zignorować już mężczyznę, ale miał taką radosną minę, że musiałam się uśmiechnąć.
– Chyba nie ma mi pani za złe tego małego dobrego uczynku z walizką? – spytał. – Od dobrych uczynków człowiek od razu czuje się lepiej – dodał.