Opowieści z Przeklętej Doliny: Ucięta Mowa - część XVII
"Opowieści z Przeklętej Doliny" "Ucięta Mowa" Część XVII-ta Luiza usłyszała dzwonek do drzwi. Miała nadzieję, że to Agnes i John wracają do domu. Wiedziała, że będzie musiała przyznać się do otrzymanego listu, pokazać go i porozmawiać z nimi nim stanie się coś złego. Bała się ale wiedziała, że gniew rodziców może być mniejszym złem niż nadchodzące wydarzenia. Poza tym dławiło ją poczucie winy. - Ja otworzę! - krzyknęła i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź służby pobiegła na spotkanie. Minęła kilka pokoi i zdyszana zatrzymała się w przedpokoju. Wciągnęła powietrze głęboko w płuca, poprawiła dłońmi włosy i dostojnie podeszła do drzwi. Gdy tylko je otworzyła krzyknęła z przerażenia. - Nie sądziłem, że aż tak bardzo ucieszy cię moja wizyta. Zamarła w bezruchu, sparaliżowana strachem i przyglądała się ostremu narzędziu trzymanemu przez niespodziewanego gościa w ręce. Samuel wolno, rozkoszując się widokiem dziewczyny podszedł do niej i, patrząc jej głęboko w oczy przyłożył nóż do gardła. Nie wydała z siebie żadnego dźwięku. - Po twoim zachowaniu wnioskuję, że otrzymałaś mój list. Delikatnie przesunął ostrze po jej szyi. Luiza poczuła dotyk metalu i krople potu wystąpiły jej na czoło. Nagle dłoń prawnika zatrzymała się a on sam stanął tuż za dziewczyną. Jej oczy rozszerzały się z każdym jego ruchem. - Tęskniłem za tobą a ty? Poczuła ostrze noża, zimne i nieprzejednane. Mocniej nacisnęło na jej krtań ale nie zostawiło żadnej rany. Ze zgrozą poczuła także drugą rękę Samuela, która bezceremonialnie spoczęła na jej podbrzuszu. Luiza wstrzymała oddech ale serce zaczynało jej bić coraz gwałtowniej. Po chwili nie mogła już wytrzymać wzrastającego napięcia. Łzy same napłynęły jej do oczu gdy jego dłoń podniosła fartuszek i zniknęła pod spódniczką. Dziewczyna mimowolnie zaczęła coraz głośniej i szybciej oddychać. - Widzę, że ty także tęskniłaś - usłyszała tuż nad swoim uchem. Szorstki język jej kochanka przyprawiał ją o mdłości gdy zaczął krążyć po młodziutkiej szyi. - Myślę, że powinniśmy wejść do domu. Zawsze byłaś grzeczną i usłużną dziewczyną. Myślę, że i teraz nie sprawisz mi zawodu i wypełnisz obowiązki pani domu pod nieobecność rodziców. Twoją mamę już znam ale ojca jeszcze nie. Poczekamy na nich wspólnie - bardzo chciałbym ich lepiej poznać i jakoś do ich powrotu uprzyjemnimy sobie czas. W końcu niedługo będą moimi teściami. Co ty na to, kochanie? Język Samuela znów obleśnie dotknął jej szyi a palce prawej dłoni zagłębiły się w jej desu. Luiza chciała krzyknąć, sprzeciwić się jakoś swemu oprawcy ale bała się nawet głębiej odetchnąć. Ostrze było zbyt przerażające. Odwróciła się wolno i ruszyła w głąb domu. Samuel napierał na nią jak cień. Gdy tylko znaleźli się w jej pokoju Samuel zamknął drzwi, przekręcił klucz w zamku i pchnął dziewczynę na kanapę. Luiza wiedziała, że na nic nie zda się jej próba jakiejkolwiek obrony przed silniejszym, brutalnym napastnikiem. Podjęła decyzję, wiedziała już co zrobi gdy tylko Samuel opuści dom. Wiedziała, że nikt go nie powstrzyma i nikt jej nie pomoże - domownicy dobrze znali jej temperament i przyzwyczaili się do jej licznych gości. Modliła się tylko o szybki powrót rodziców. Cagliostro niemal bezszelestnie zszedł po schodach. Wolnym, dostojnym krokiem minął pokoje. Zatrzymał się na chwilę przed jednym z nich. Zdawało mu się, że słyszy dochodzące z jego wnętrza tajemnicze odgłosy. Znał dobrze ten pokój i jej właścicielkę, do niedawna też bywał jej częstym gościem i wiedział jakiego typu spotkania się w nim odbywają. Uśmiechnął się tylko wyrozumiale i poszedł do kuchni. Po chwili wracał już z naręczem talerzy i jedzeniem. Usłyszał głośne sapanie gdy mijał pokój Luizy. Zupełnie spokojny skierował się ku ukrytym komnatom. Zastał Nikki w tym samym miejscu, w którym ją zostawił. Nawet nie wstała z łóżka. Postawił jedzenie na stole i zapalił światło w komnacie. - Mam nadzieję, że będzie ci smakować. Niczego lepszego niestety nie znalazłem - powiedział przepraszającym gł