Opowieści z Hellsound. Bratnie dusze. cz1
-
Ja też. – wyszeptała. – Przesiadywałam tu
godzinami, marząc o nierealnym.
Zapadła
cisza, gdy rzeka poniosła czyjś krzyk rozpaczy.
-
Hellsound wysysa z ludzi nadzieję. – zaczęła. –
Jak mieszkałam w Północnych Stokach Albrien było inaczej... Hellsound... Jest
obce.
Skuliła
się w sobie, gdy na jej wyznanie nie padła żadna odpowiedź. Wiedziała, że nie
powinna tak rozmawiać z nieznajomym zwierzoczłekiem, ale coś ją do tego
zmuszało.
-
Ja się urodziłem w Hellsound... chyba. Szczerze
mówiąc, nie wiem. – roześmiał się. – Matka wyrzuciła mnie na ulicę kilka dni po
urodzeniu.
-
Żartujesz! Jak zdołałeś to przetrwać? – rzuciła
bezmyślnie.
-
Wiesz... Nie jestem człowiekiem. Pumy są
bardziej samodzielne za młodu niż niemowlęta.
Mise
westchnęła ciężko, patrząc na przesuwające się z wiatrem ciężkie chmury.
-
Z tego co wiem, też nie miałaś łatwo.