Opowieść Rinoi - Wschód, cz I
- Aśka, a co z tą Riven było potem? - zapytał... Jakbym nagle oprzytomniała.
- Noxianką? - odpowiedziałam pytaniem, jakby całkiem zdezorientowana.
- No tak. Z ta, co uciekła. - odparł ze skinięciem.
- Zniszczyła swój miecz... Ale dlaczego w ogóle mnie o to pytasz? - przekręciłam głowę w bok. Przyjrzałam się mu.
- No dobra, Aśka, ale teraz się skup, bo widzę, że chyba doszłaś do siebie... - zaczął, patrząc na mnie.
- No? - ponagliłam go tylko.
- Pytałaś mnie o tą hemofobię, bo sama ją masz?
Zwiesiłam tylko głowę. Najwyraźniej zrozumiał, ze to znaczy "tak".
- Słuchaj, odwiozę cię teraz do domu, jesteś zwolniona. Wypij jakąś herbatę i się zdrzemnij. Ponad trzydzieści minut byłaś w szoku...
W szoku... Skinęłam tylko głową...
Jednak są ludzie, którzy potrafią ratować. Aczkolwiek by mogli oni nas ratować najpierw ktoś musi wprowadzić nas w kłopoty... Dowiedziałam się, że ten, kto to zrobił (nie chcę obwiniać Radka, bo nie jestem pewna, czy to on), robił to umyślnie...
Na takich ludzi niestety częściej się trafia... Nasz świat jest jak wyspa dryfująca w przestworzach: cały czas się kurczy i obłamuje...
To przykre, nieprawdaż?
Perła Mazur - Wschód - 18-20 lat
Rinoa