opowiadanie, które nie ma jeszcze tytułu :P
Annie miała zrobić to samo, gdy do sali wszedł Ian. Uśmiechnęła się na jego widok, jednak on nawet nie zwrócił na nią uwagi. Więc to tak. Będą spędzać ze sobą noce, a w ciągu dnia mają udawać, że w ogóle się nie znają. Zdezorientowana Annie usiadła na swoim miejscu.
Przez chwilę chciała do niego zagadać, ale później stwierdziła, że nie ma to najmniejszego sensu. Mogła się tego spodziewać. To było zbyt piękne, żeby było prawdziwe. A może jednak się myliła? Może Ian rzeczywiście jej nie zauważył? Annie uderzyła się ręką w czoło. Oj Annie, Annie, ale z ciebie idiotka, pomyślała. Z drugiej strony już sama nie wiedziała, co to ma znaczyć. Nagle do sali weszła ta sama dziewczyna, która była wobec niej niemiła, gdy rozmawiała z nią ostatnio. Annie musiała przyznać, że była naprawdę piękną dziewczyną.
Nagle oniemiała. Blondynka podeszła do Iana i pocałowała go prosto w usta. Chłopak wcale nie wyglądał na zaskoczonego. Co więcej, odwzajemnił pocałunek.
- Kochanie, usiądźmy gdzie indziej. Może tutaj? – zaproponowała wskazując na miejsca obok Annie.
Chłopak popatrzył na nią speszony. Wyraźnie nie wiedział, jak ma się zachować. Jednak teraz Annie miała to gdzieś. Jedyne, co poczuła, to łzy spływające po policzkach. Nie zwróciła też uwagi na nauczyciela, który wszedł do sali.
Pech chciał, że Ian usiadł obok niej. Kątem oka zauważyła, że spojrzał na nią przelotnie. Nie obchodziło jej to. Chciała jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju. Najlepiej to zapadłaby się teraz pod ziemię. Dlaczego zawsze była taka głupia i ufała nieodpowiednim ludziom? Dlaczego miała aż tak naiwną naturę?
Łzy leciały jej z oczu ciurkiem. Czuła się tak, jakby ktoś wyrwał jej serce z piersi. To nieprawdopodobne. Wiedziała, że wydarzy się coś, co zburzy jej chwilowe szczęście. Czuła taką niesprawiedliwość. Czy ją i jej rodzinę zawsze muszą dotykać jakieś troski? Czy była przeklęta? Co ona takiego zrobiła, że Ian tak ją potraktował? Przynajmniej dzięki niemu na chwilę zapomniała o wypadku. Właśnie – wypadek. To on zmienił całe jej życie. Przewrócił jej świat do góry nogami. To ona powinna zginąć, a nie Endy. On wiedziałby, jak jej pomóc. Nawet nie musiałaby mu nic mówić. Znał ją tak dobrze, jak nikt inny. Dlaczego musiał umrzeć? Dlaczego to wszystko ją spotkało? Przecież nie jest chyba taką złą osobą? A już na pewno nie zrobiła nic złego Ianowi ani nikomu z jego przyjaciół.
- O, panna Brown. Wydaje mi się, czy wczoraj opuściła pani zajęcia? – usłyszała.
Wywróciła oczami, ale nie podniosła głowy. Cały czas patrzyła na swoje ręce. Wręcz czuła, jak wszyscy na nią patrzą. Wszyscy, łącznie z Ianem.
- Skoro uważa pani, że nie ma potrzeby przychodzić na lekcje, to najwidoczniej wie już pani wszystko. – powiedział nauczyciel. – To może przyjdzie pani do tablicy i rozwiąże jeden z tych prostych równań?
Annie wytarła twarz i wstała. Chciała zrobić krok, ale zachwiała się i zemdlała. Gdyby nie krzesło, to upadłaby na podłogę. Mimo, że strasznie kręciło jej się w głowie, postanowiła znowu spróbować. Tym razem się udało. Doszła na środek sali, choć w głowie pulsował straszny ból.
Przepisała równanie z książki, którą dał jej nauczyciel. Ku jego zdziwieniu, a także wszystkich w sali rozwiązała je w ekspresowym tempie. Gdy chciała wrócić na miejsce, poczuła w głowie tak silny ból, że nie dała rady. Tym razem upadła na podłogę i straciła przytomność.
ROZDZIAŁ XIII
- Co ty tu robisz? – zapytała Annie widząc Iana siedzącego na łóżku w jej pokoju. Mimo okropnego bólu mogła jeszcze sprawnie myśleć.