Oni
Anna również wypiła za dużo wina. Jak zwykle podczas tych kolacji. Zanosi brudne naczynia do kuchni i korzystając z chwili samotności wychodzi do ogrodu odetchnąć. Zimne powietrze przynosi odwrotny skutek i zaczyna kręcić jej się w głowie. Siada na trawie i zapala papierosa. Nuci „Dancing Lessons” wraz z Sinead. Dopiero po chwili zauważa, że nie jest sama. Obok stoi ten Adam, który przez cały wieczór unikał rozmów i bacznie ją obserwował. Nie miała odwagi, żeby się do niego odezwać. Teraz też.
Adam rozważa przez chwilę czy nie powinien wycofać się bez słowa, ale w końcu uznaje, że byłoby to zbyt niegrzeczne. A może po prostu za dużo wypił? Podchodzi i siada obok. Siedzą w milczeniu i palą papierosy.
Anna nie wie dlaczego akurat teraz, ale wreszcie mówi na głos to co czuje. Może to ten facet, który wydaje jej się tak pociągający, ale równocześnie zupełnie niegroźny? Neutralny i obcy? A może ta butelka wina, którą wypiła?
- Wiesz, jestem bardzo samotna i nieszczęśliwa. Nie kocham mojego męża. Nie całowałam się od roku, a seksu nie uprawiałam chyba od 1988 roku...
Kiedy wreszcie wypowiada te słowa wydają jej się tak żałosne i groteskowe, że wybucha śmiechem. Kładzie się na trawie i turla ze śmiechu. Czuje się lekko bez tej żenującej informacji zamkniętej w głowie.
Adam parska śmiechem. Zupełnie nie spodziewał się takiego rozwoju sytuacji. Wydawało mu się, że oboje są na tyle introwertyczni, że trudno będzie im wydusić coś na temat pogody.
- Hmm, ja nie spałem z nikim od ponad dwóch lat. Jestem rok po rozwodzie. Mam trzydzieści pięć lat i kochałem się tylko z moją żoną. To dopiero żałosne.
- Nawet nie możemy mieć romansu, bo oboje nie pamiętamy już jak to się robi – dodaje Anna.
Anna i Adam leżą w mokrej od rosy trawie i głośno się śmieją. Mija północ. W domu impreza trwa w najlepsze. Słychać śmiechy i krzyki lekko wstawionych gości. Siostra Adama znów gdzieś zniknęła, a mąż Anny właśnie opowiada głośno o tym, że marzy o samotnej podróży dookoła świata, a małżeństwo i rodzina to przeżytek. Przestarzały wynalazek XX wieku. Anna słyszy każde słowo. Po raz setny zresztą. Odechciewa jej się śmiać. Wstaje i otrzepuje mokre od rosy ubranie. Adam zmieszany tą dziwną sytuacją wyjmuje telefon i dzwoni po taksówkę. Wychodzą razem na ulicę i w milczeniu czekają na przyjazd samochodu. Po swoich dziwnych i nieoczekiwanych wyznaniach czują się trochę niezręcznie, ale żadne z nich nie próbuje nawiązać rozmowy lub po prostu odejść. Po prostu stoją i patrzą na siebie. Kiedy podjeżdża samochód Anna wsiada do niego bez słowa. Adam jest zbyt oszołomiony, żeby zastanawiać się co dalej. Siada obok niej i bierze ją za rękę. Całą drogę boi się poruszyć.
Adam i Anna trzymając się za ręce wchodzą do jego mieszkania. Po wejściu Anna odwraca się w stronę Adama i dotyka dłonią jego policzka. Zarost drapie jej skórę. Przesuwa dłonią po jego twarzy i szyi, dotyka czoła i mierzwi włosy. Obrysowuje palcem wskazującym jego usta. Dłonie drżą. Adam przyciąga ją do siebie i całuje. Wkłada dłonie pod jej bluzkę i dotyka pleców. Do tej pory wszystko działo się w spowolnionym tempie. Jakby ktoś przesuwał obrazy na stop klatce. Teraz wszystko przyspiesza. Gorączkowo zrzucają z siebie ubrania, rozpinają guziki i zamki. Tej nocy kochają się cztery razy. Na podłodze, w łóżku, pod prysznicem i znowu w łóżku. Adam dotyka każdego skrawka jej ciała. Anna znów jest naga w ramionach mężczyzny. Nie potrafi przyrównać tego uczucia do żadnej innej przyjemności w swoim życiu. Nie mają dosyć swoich zapachów i ciał. Przestają tylko dlatego, że tracą przytomność ze zmęczenia i wypitego alkoholu.