Oni
Adam próbuje skupić się na ekranie monitora, ale traci tylko czas. Przed oczami ma Annę i ich wspólną noc. Pali papierosa za papierosem. W końcu nie wytrzymuje i dzwoni do swojej siostry. Prosi ją o telefon Anny. Kiedy siostra zasypuje go lawiną pytań nie jest w stanie wymyślić żadnego, chociażby najmniej wiarygodnego kłamstwa. Rozłącza się i rzuca telefonem. Po chwili dostaje sms z numerem telefonu, o który prosił. Dziewięć cyfr w odpowiedniej konfiguracji. Zapala papierosa, nerwowo chodzi po swoim gabinecie. Od okna do drzwi. Próbuje ułożyć sobie w głowie, co chciałby jej powiedzieć. Dzwoni.
Anna bierze prysznic, wskakuje w jeansy, sweter i trampki i wybiega z domu. Jej mąż wyjechał godzinę temu. Idzie ulicą i głośno się śmieje. Czuje się wolna. Bez bagażu. Jakby wreszcie była gotowa, żeby zacząć wszystko od nowa. Od zera. Życie znów nabiera dla niej smaku. Znów ma wrażenie, że w nim uczestniczy, że nie jest tylko biernym obserwatorem, widzem w kiepskim teatrze. W torebce brzęczy jej komórka, ale Anna na uszach ma słuchawki z głośną muzyką.
Adam po południu dochodzi do siebie. Wraca do swojej skorupki zrównoważonego, skupionego na pracy faceta. Skoro ona nie odbiera jego telefonów on nie będzie zachowywał się jak dwudziestoletni gówniarz. Jest na to za stary, a miłosne uniesienia ma dawno za sobą. Chciał tylko mieć wreszcie święty spokój. No to ma. Zabiera się do roboty, kończy rozpoczęty projekt, zamyka komputer i wraca do domu. Prawie godzinę przebija się przez korki. Weekend się kończy, ludzie wracają do miasta. Adam siedzi w samochodzie i myśli o kolejnym wieczorze na kanapie z zimną pizzą i ciepłym psem. W końcu dociera do domu. Wyciąga korespondencję ze skrzynki. Same reklamy i rachunki. Bo niby kto miałby do niego pisać. Pies? Wchodzi na drugie piętro i staje jak wryty. Pod jego drzwiami na wycieraczce siedzi Anna.
Epilog
Adam i Anna siedzą w kuchni i piją herbatę. Nic nie mówią, uśmiechają się do siebie. Nie muszą już nic mówić. Wszystko jest jasne. Oboje już wiedzą, że można zacząć drugi raz. Ruszyć z miejsca. Do przodu. Przestać wegetować. Zacząć żyć. To jest ich moment. Raz kozie śmierć. Chichocząc w końcu docierają do łóżka. Długo się kochają.
Anna leży w ramionach Adama i czuje się tak po prostu zwyczajnie dobrze. Rozpływa się w jego cieple i zapachu. Nie potrzebuje niczego więcej. Wszystkimi porami ciała wchłania swoje nowe życie. Sięga po komórkę i odczytuje sms od swojego męża. Tak, Anna ma rację, lepiej niech zostaną przyjaciółmi, on już też od dawna o tym myślał. Nic więcej ich nie łączy. A święta i tak chciał spędzić za granicą, więc to się nawet dobrze składa...Nawet nie oddzwonił, nie napisał maila. Zwykły sms. Kilka znaków. Podsumowanie dotychczasowego życia.
Anna uśmiecha się, wyrzuca telefon za siebie i zasypia wtulona w ramię Adama.
Adam śpi. Oddycha głęboko i miarowo. Będzie spał dziewięć godzin bez przerwy, a rano będzie się kochał ze swoją dziewczyną. Przez tydzień nie pojawi się w firmie. To będą jego pierwsze wolne dni od dwóch lat.
Happy End
PS. Co będzie dalej nie wiem, ale oczywiście będą żyli długo i szczęśliwie. Razem czy osobno...