Ona
Mężczyzna upadł, zdążył się odturlać unikając ciosu. Szybko się podniósł, dowódca okazał się jednak godnym przeciwnikiem.
Czas kończyć tę podchody, Karl wyprowadził szybkie z góry uderzył sztyletem. Oba jego ciosy zostały sparowane.
Kapitan nie czekał. Uderzył niczym huragan. Karl nie dał się zaskoczyć, sparował cios, rzucił się do przodu unikając miecza, podniósł się obrócił w piruecie i ciął przez plecy.
Kapitan zacharczał zrobił dwa kroki do przodu i padł martwy.
Mężczyzna odwrócił się do żołnierzy, którzy byli bladzi ze strachu. Nie chcieli już ginąć bez powodu. Teraz to sprawa Karla i Urbana.
Kroczył między nimi, żaden z nich nie atakował. Patrzyli na niego w osłupieniu.
Panowała okropna cisza, mężczyzna nie zwracał na nich uwagi kierował się do sali głównej
w zamku. Gdy wszedł do środka po marmurowych schodach, wojacy jak by otrząsnęli się z jakiegoś czaru i jeden po drugim kierowali się ku strzaskanej bramie.
Sala była duża, na środku znajdowało się palenisko, wokół było dużo zdobionych kolumn.
W przeciw ległym końcu sali na drewnianym tronie siedział hrabia Urban z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Ale ty jesteś uparty!- krzyknął do Karla.- Albo głupi- dodał po chwili.
Wstał tronu i zrobił krok do przodu.
- Czy ona jest warta tego by za nią ginąć?- Karl nie odpowiedział dalej powoli kroczył w stronę hrabiego. Lekko spojrzał na boki, za którymi stali dwaj jego gwardziści uzbrojeni byli w halabardy. Nie uszło to uwadze Karla.
Rzucił się do przodu unikając ciosów, szybko się podniósł. Ciął tego z prawej przez plecy. Przeciwnik zachwiał się u padł martwy. Żołnierze byli dobrze opancerzeni, lecz przez to byli powoli.
Drugi wyprowadził cios z boku, Karl ukucną i pchnął go w brzuch. Miecz zatopił się w ciało aż po rękojeść. Mężczyzna zobaczył niebieskie oczy w których powoli gasło życie.
Obok trupów zrobiła się czerwona plama krwi.
Karl odwrócił się w stronę hrabiego. Tego nie było, posłużył się swoimi podwładnymi i uciekł. Jak zwykle.
Z lewej strony za tronem znajdowały się schody prowadzące na górę. Zaczął po nich ostrożnie wchodzić, był gotowy na przyjęcie ciosu każdego przeciwnika, który wyłonił by się za rogu.
Wchodząc na szczyt nie napotkał nikogo.
Była przykuta do ściany rękoma uniesionymi do góry. Jej głowa zwisała bezwładnie opadając się na prawym ramieniu. Była pół naga, jej długie włosy opadały na nagie piersi, sukienka, niegdyś zielona teraz była brudna i podarta.
Serce ścisnęło mu się z żalu, gdy ją ujrzał. Nie mógł uwierzyć w to, że hrabia tak ją pohańbił. Podbiegł do Diany ze łzami w oczach.
Odgarnął kosmyk włosów z jej twarzy, miała rozciętą wargę. Resztkami sił spojrzała na niego i lekko sie uśmiechnęła. Chciała coś do niego powiedzieć, lecz nie mogła.
- Zaraz Cię uwolnię- powiedział przez łzy. Sztyletem rozciął więzy, które ją krępowały. Upadła by nie przytomna na ziemię gdyby jej nie złapał. Ostrożnie ułożył ją na podłodze, tuląc Dianę do siebie.
- Zabiorę Cię z stąd. Już po wszystkim.