ON &on
Już następnego dnia nie odzywał się do mnie. Czułam się, jak zabawka na jedną noc. Nic nie było w stanie poprawić mi nastroju. Lecz moje cierpienie sięgnęło zenitu, gdy pewnego dnia spotkałam go przypadkiem w mieście i spytałam czy nadal jesteśmy jeszcze razem a on odpowiedział: „Nie, a co?” - żałowałam wtedy, że nie mogę się zapaść pod ziemię. Jak można być tak okrutnym?! Jak?!! Skasowałam jego numer natychmiast. Zmieniłam także własny numer, nie dając go nikomu z jego otoczenia. Chciałam wyrwać z serca wszystkie wspomnienia o, NIM.
Mimo, iż moje myśli ciągle krążyły wokół niego starałam się nie myśleć. Chciałam żyć, jak maszyna. Usiłowałam znaleźć nową miłość. Spotykałam się z różnymi ludźmi. Przynosili mi niestety, jeszcze większe cierpienie od niego. W niektórych szukałam jego i dlatego zawód tak bolał, a w innych chciałam odnaleźć przeciwieństwo mojego byłego chłopca. Kiedy, jednak uświadamiałam sobie, że są oni jeszcze gorsi nie potrafiłam powstrzymać łez. Był jeden, który zasługiwałby na zwrócenie na niego uwagi, jednak mieszka na stałe w Anglii, a do Polski przyjeżdża jedynie parę razy w roku. Mój przyjaciel był także daleko. Może nie fizycznie, bo nadal mieszkał blisko, jednak nie mieliśmy kontaktu. Czułam, jak się oddalił i nie znał już mnie.
Ja, którą znał dawno znikła. Teraz jestem inna. Noszę na sobie piętno cierpienia. Inaczej postrzegam świat i otoczenie. To, co kiedyś wydawało mi się inne, teraz nabrało świeżego znaczenia. Inaczej postrzegam świat.
Mijały miesiące
Radziłam sobie przyzwoicie. Wiedziałam, że ON, gdzieś tam jest i naprawdę życzyłam mu dobrze. Chciałam żeby, chociaż on ułożył sobie życie. Sama, bowiem wiedziałam, że nie zwiążę się prędko z nikim. Chciałam, żeby, chociaż on był szczęśliwy. Tak dobrnęłam do końca drugiej klasy. Cieszyłam się z zasłużonych wakacji. Jednak wiedziałam, że podczas nich będę mieć czas na przemyślenia. Nadal brakowało mi go. Kiedy słyszałam piosenki, podczas, których byłam z nim łza kręciła mi się w oku. Mimo wielkich chęci zapomnienia i rozpoczęcia nowego życia pamiętałam o chwilach z nim przeżytych.
Jednak moje życie po raz kolejny szykowało mi wielką niespodziankę. Pewnego wieczoru lipcowego moja komórka zadzwoniła. Ponownie nie znałam numeru. Odebrałam i po chwili dowiedziałam się, że rozmawiam z kuzynką mojego byłego chłopca. On nadal o mnie myślał i szukał. Dziewczyna spytała czy może mu dać mój numer, za co do tej pory darzę ją ogromnym szacunkiem. Po chwili zadzwonił ON. Spłoszony, nieśmiały. Miał ten sam męski głos, który tak bardzo lubiłam. Tym razem wiedział, co ma powiedzieć jednak ja nie ustępowałam, nie chciałam spotkania tego dnia. Spotkaliśmy się dopiero za tydzień od tej rozmowy. Tak bardzo się zmienił. Wyprzystojniał. Zmężniał. Kochał i kocha. Od tamtego czasu minęło 10 miesięcy.*
Nadal jesteśmy razem. Początki były trudne. Bywały momenty trudne, ale przetrwaliśmy je. Teraz jesteśmy szczęśliwi. Częściej słyszę, że mnie kocha i teraz wiem, że mogę na nim polegać. Mimo, że nie piszemy często i nie słyszymy się w ciągu tygodnia wiem, że on jest i mogę mu ufać. To mój mężczyzna, który jest, jaki jest, ale kocha i szanuje. Każdy ma swoje wady i zalety. Podczas mojej prezentacji maturalnej mówiłam: „Każda miłość jest piękna i potrzebna człowiekowi. Każda wymaga poświęceń i wyrzeczeń, ale kiedy już jest niesie radość i szczęście i niesie także ból i cierpienie.”** My przeszliśmy już dużo bólu, ale także wiele szczęścia zaznaliśmy wspólnie. Nie wiem, co będzie dalej. Być może kiedyś usiądę w tym miejscu ponownie i jako post scriptum napiszę ciąg dalszy. Może będzie on dobry, a może zły. Zobaczymy, co przyniesie mi los. W każdym bądź razie strony te stanowią mój sposób na uporanie się z przeszłością. Nie mogłam tego dusić w sobie, choć i tak będę to pamiętać. Potraktujmy to jednak, jako sposób wyrażenia uczuć. Chcę być lepszym człowiekiem i nie patrzeć wstecz. Jeśli jednak ktoś to kiedyś przeczyta niech poświadczy mu to, jako pomoc przed uniknięciem błędów. Nie daję tu żadnej odpowiedzi, jak radzić sobie z problemami sercowymi. Nie ma na to złotego środka. Każdy jest inny i inaczej reaguje na ból. Ja też już nie jestem taka silna. Ale teraz myślę o teraźniejszości. Zdałam maturę z bardzo dobrym wynikiem, myślę o studiach. Mam chłopaka i jest mi na razie dobrze. Mam oczywiście mnóstwo innych kłopotów, ale nie myślę o tym. A co do mojego przyjaciela, bo historia także o nim opowiada. Mamy sporadyczny kontakt. To znaczy - urodziny i święta. Wtedy właśnie przesyłamy sobie życzenia. Myślę, że kiedyś on zawalczy o moją przyjaźń. Będę.