Ojciec Szymon

Autor: wandasewio
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Dzień dobry –
zwróciłam się do starszej kobiety, która siedziała już przy naszym stoliku.



- Dzień dobry –
odpowiedziała oglądając się za siebie. Ciekawa jestem, co dziś na obiad –
powiedziała. Już piętnaście minut po pierwszej, a one ruszają się jak muchy w
mazi – dodała z wyrzutem.



No tak, już na wstępie, wiedziałyśmy z Jolą, że nasza
towarzyszka, to pretensjonalna pani, która, już w pierwszym dniu pobytu, jest
niezadowolona.



Przy obiedzie, okropnie marudziła. A to kotlet za bardzo
wysmażony, a to sałata łykowata i kompot za słodki. W milczeniu, wysłuchałyśmy
jej zrzędzenia. Ze względu na jej sędziwy wiek, trzeba było spuścić zasłonę
Miłosierdzia.



- Ciekawa jestem,
kogo nam tu przydzielili – powiedziała pani Józefa, wskazując ręką na puste
krzesło, przy naszym stoliku. Mam nadzieję, że będzie to ktoś inteligentny, bo
spożywać posiłki z prostakami, to nie dla mnie – dodała stukając widelcem w
talerz tak, że słychać było ją na końcu sali.



Pożegnałyśmy z Jolą naszą współtowarzyszkę i pospiesznie
opuściłyśmy stołówkę.



- Może poprosimy o
zmianę miejsca – powiedziała przyjaciółka. Drażni mnie ta kobieta – dodała,
kiedy weszłyśmy do pokoju.



- Daj spokój,
jakoś to zniesiemy – dodałam rozbawiona. Najważniejsze, żeby nam nie
przydzielili jakiegoś prostaka, hi, hi, bo nasza dama się załamie i jeszcze
odmówi przyjmowania posiłków, hi, hi.



- Hehe, masz rację,
Jola w końcu się rozchmurzyła i wyjęła mały elektryczny czajniczek. Czas na
kawę – oznajmiła.



Jola, to wspaniała kobieta i dobra przyjaciółka, ale lubi
przewodzić i wszystko musi być tak jak ona chce. W pracy jakoś to można było
znieść, ale tu przebywając z nią w jednym pokoju, od rana do wieczora, było
trudne. Na całe szczęście, tak nam rozplanowali zabiegi, że mogłam pobyć sama w
pokoju, upajając się ciszą. Kiedy wracała, włączała telewizor, dzwoniła po
kilka razy do domu i relacjonowała mi minutę po minucie, spędzony be
zemnie czas. Musiałam wtedy odkładać
lekturę, żeby ją wysłuchać.



- Po basenie,
spotkamy się w parku, trzeba ruszyć tyłek, a nie leżeć w łóżku – stwierdziła,
podając mi z szafy kurtkę.



- Ale ja nie mam
dziś basenu i chciałabym jednak poleżeć sobie pod kocykiem. Mam dobrą książkę –
powiedziałam.



- I co z tego,
że nie masz dziś pływalni? Poczekasz na mnie. Zbieraj się – dodała tonem nie
znoszącym sprzeciwu.



Nie miałam innego wyjścia, gdybym odmówiła, moja
przyjaciółka obraziłaby się na jakiś czas, a przecież nie mogłam na to
pozwolić, bo miała dobre intencje.



Właściwie to dobrze, że jej posłuchałam. Poszłyśmy do lasu.
Było wyjątkowo słonecznie, choć jeszcze chłodnawo, jak na tę porę roku.
Wróciłyśmy prawie na obiad. Już wchodząc na stołówkę, zauważyłam przy naszym
stoliku, mężczyznę rozmawiającego z panią Józią.



- Smacznego –
powiedziałam odsuwając delikatnie krzesło. To mamy rodzynka przy stole –
zwróciłam się do młodego człowieka.



- Panie
pozwolą, że się przedstawię. Szymon Maj – powiedział podając każdej z nas po
kolei, wilgotną dłoń na powitanie.



Po tych słowach usiadł, złożył ręce do modlitwy i na moment,
zamknął oczy.



Przy obiedzie,
rozmowa jakoś się nie kleiła. Pani Józia, próbowała zabawiać naszego
towarzysza, opowiadając mu o zbawiennym działaniu wód leczniczych, kąpielach
borowinowych itd. Z dalszej rozmowy, wynikało, że mężczyzna nie wszystkie
zabiegi może brać, a na pytanie co tak najbardziej mu dolega, odpowiedział
krótko - Wszystko.



Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
wandasewio
Użytkownik - wandasewio

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2023-03-02 11:58:08