Nowe życie
- Ale przynajmniej znieczula. - Odparłem, po czym znowu się zanurzyłem w wodzie. Zimno tak świetnie koiło ból... To wyglądało jak magia. Nie, to było magią. Nie czułem bólu, mimo iż jeszcze niedawno spadłem z takiej ogromnej wysokości...
Popływałem trochę, patrząc i nie mogąc się nadziwić, dlaczego moja siostra po prostu nie wskoczy do tej wody tak, jak ja. Przecież to nic ciężkiego. Mimo to czekałem spokojnie, aż się zanurzy i wypłucze, samemu w ten czas po prostu pływając i ciesząc się wodą. Gdy się wynurzyła, zaczęła się cała trząść... No tak... Cała, ciepłolubna, siostra.
- Ale wieje... - Wyszczękała, próbując chronić się przed zimnem przez opatulenie się rękoma. Teraz to nic nie da. Sama też jest zimna, ubrania ma mokre. A ja demonstracyjnie dałem kolejnego nura do wody! Podobało mi się tutaj. - Bo się przeziębisz! - Usłyszałem po chwili, gdy się już wynurzyłem.
- Oj daj spokój. Wiesz, ze mam dobrą odporność. Za to ty daj sobie już spokój, jesteś cała sina. Sio z wody! - Powiedziałem, wyganiając ją ze śmiechem i sam dałem kolejnego nura do wody. Jednak nic wiecznie nie trwa i cóż... No kiedyś trzeba wyjść z wody.
Jednak po chwili uświadomiłem sobie, że faktycznie: jest tutaj zimno. Powstrzymywałem jednak słabość i jakoś się trzymałem. Przynajmniej nic mnie nie bolało!
Usiadłem obok siostry i objąłem ją ramieniem. Widziałem, jak się wzdrygnęła, jednak nie protestowała, więc trzymałem ramię dalej. Lubiłem ją przytulać. W końcu to moja kochana siostrzyczka!
- Spróbujmy się zdrzemnąć. Wątpię, by był tutaj ktokolwiek poza nami. - Wyszeptała drżącymi ustami. Widziałem, jak potwornie jej zimno i zacząłem jej trochę współczuć... - A sen pomoże się nam zregenerować. - Dodała po krótkiej przerwie, jakby się namyślała, jak mnie przekonać do snu. Mnie jednak nie trzeba było przekonywać. Po chwili uświadomiłem sobie sam, że jestem całkiem wycieńczony i organizm aż prosi się o sen.
- Do tego czuć tu wiatr... Wyjście musi być niedaleko. - Powiedziałem po chwili. Wiedziałem, że nie ma sensu się z nią sprzeczać, bo tak zmęczeni nigdzie nie zajdziemy. Zdjąłem więc koszulkę, i tak nie dawała mi ciepła, nawet wręcz przeciwnie. Podłożyłem ją pod głowę. Gdy jednak zauważyłem, jak siostra układa głowę na rękach, aż się uśmiechnąłem. Poklepałem swój bok i zaprosiłem ją gestem, by się o mnie oparła. - - Jak chcesz, to się o mnie oprzyj. - Dodałem, skinając jej lekko głową. Po chwili poczułem ciężar jej głowy na swoim boku. Nie wiem, dlaczego, ale sprawiło mi to przyjemność. Miło tak było czuć siostrzaną główkę na swoim brzuchu.
- Dzięki. - Wyszeptała cicho. Z całego tego zamieszania usnąłem naprawdę szybko...
Obudziłem się potwornie głodny. Było też jeszcze trochę zimno, ale dało się przeżyć. Poza tym, już aż tak nie bolało! Było się z czego cieszyć. Przeżyliśmy upadek z wysoka, a teraz, jedyne co nam doskwierało, to odrobina bólu i głód. Znając siostrę, to pewnie jeszcze spała. Nie chcąc jej budzić pozostałem na miejscu do momentu, aż sama wstanie. Na moje szczęście wcale nie musiałem czekać długo. Burknęło jej w brzuchu... Chyba też była głodna. Bez słowa sięgnęła do torebeczki, którą miała od samego początku naszej wyprawy. I co wyciągnęła?! KANAPKI! Podała mi jedną. Jedną? No nic, na razie zjem tą, może w tym magicznym urządzeniu, w którym mieści się dosłownie wszystko, znajdzie jeszcze jedną. Gdy tylko zjadłem, wyciągnąłem bez słowa rękę. Dostałem drugą!
- To co, idziemy dalej? - Zapytałem, nie kończąc jedzenia. Śpieszyło mi się. Chciałem do domu. Ok, może i jest tutaj wiele ciekawych rzeczy, ale byłem głodny, obolały, a wolałem o więcej siostrę nie prosić na wypadek, gdyby ona zgłodniała. Mimo wszystko ona pomyślała o nas. Teraz czas, bym i ja pomyślał o niej.