"Nieśmiertelna namiętność"
- Jednak wydaje mi się, że jest inna. Płynie z niej dziwnie przyjemna energia. Jakaś niezwykła czystość. – mówiła dalej Sharon.
- Nie rozumiem, w czym urzekła cię jej niezwykłość. Pewnie jest taka, jak każda inna. – odparł gorzko Drake.
- Ale za to jaka piękna. – powiedziała matka.
- Miałem takich wiele. – odrzekł wampir z ironicznym uśmiechem.
Jednak, gdy wyjrzał przez okno, zobaczył coś, co przyprawiłoby go o zawał serca, gdyby żył. Ukazał mu się wspaniały widok. Mimo że na zewnątrz stały trzy dziewczyny, jego uwagę przykuła tylko jedna z nich. Przepiękna blondynka o smukłej sylwetce wywoływała u niego emocje, których do tej pory nie znał, a których jednocześnie bardzo się bał. To nie było do niego podobne. Nigdy na widok żadnej dziewczyny ręce nie drżały mu tak, jak teraz. Gwałtownie odwrócił się od okna i spostrzegł przenikliwe spojrzenie matki. Pewnie zauważyła jego reakcję. Jeszcze tego brakowało, żeby zaczęła kpić z jego słabości.
- Ta chyba przypadła ci do gustu bardziej niż inne. – powiedziała z szyderczym uśmiechem.
- Nie wiem, o czym mówisz. – odparł zirytowany. – Owszem, jest ładna, ale podobnie, jak wiele innych. Nie wyróżnia się niczym szczególnym.
- Jak chcesz.
Drake poczuł ulgę wiedząc, że Sharon skończyła się z niego nabijać. Mimo że nie chciał tego przyznać, że wampirzyca miała rację. Nieznajoma dziewczyna spodobała mu się o wiele bardziej, niż inne. Co go w niej tak urzekło? Dopiero gdy razem z przyjaciółkami przekroczyła próg jego domu, zrozumiał.
Od razu poczuł jej wspaniały zapach, który jednocześnie był dla niego ogromną torturą. Nie mógł znieść tej podniecającej woni. W tej samej chwili do salonu wszedł Peter. Mały, łysiejący kamerdyner przyprowadził trzy młode kobiety.
- Panie w sprawie pracy. – oznajmił i ukłoniwszy się wyszedł z pokoju.
- Dzień dobry. – powiedziała nieśmiało blondynka.
W tym momencie Drake oniemiał. Z bliska jej uroda olśniewała jeszcze bardziej. Jej towarzyszki też były ładne, ale nie dorównywały swojej koleżance w niczym. Wampir w ukryciu podziwiał jej piękne brązowe oczy i duże pełne usta, które natychmiast zapragnął pocałować. Cienki biały t-shirt ukrywał idealny biust, a obcisłe dżinsy opinały zgrabne pośladki. Drake miał wrażenie, że eksploduje. Wyglądała tak smakowicie. Wystarczyłoby, że podszedłby do niej i zanurzył kły w jej idealnie opalonej, długiej szyi i jego tortura dobiegłaby końca. Nie. Ją zostawiłby na deser. Najpierw skosztowałby jej apetycznie wyglądających przyjaciółek, a potem podziwiając jej piękno wypiłby z jej lśniącego ciała gorącą krew. Sharon nie miałaby mu tego za złe. Sama by mu pomogła. Coś jednak go powstrzymywało od odebrania życia tym trzem kobietom. A głównie jednej.