NIECHCIANE, NIEKOCHANE I NICZYJE SERCE
rzyznaję w głębi duszy ogromnie to mnie krępowało, choć nigdy takich maili do żadnego chłopaka nie pisałam jak właśnie do Adriana. Zawsze podkreślałam w mailach jemu to, że on dla mnie jest bardzo kochany niczym anioł stróż. Z czasem niestety moje komplementy prosto ze szczerego serca zaczęły jego coraz bardziej irytować. Niby nie krzyczał na mnie, ale jak coś odpisał to tak jakby mi nóż w samo serce wbił. Coraz większą katuszą było dla mnie ukrywanie swoich prawdziwych uczuć wobec niego. Mało kto wie co wtedy się czuje w ogóle ciężko to jest opisać. Owszem byłam dla Adriana taką przyjaciółką jak nikt nigdy w życiu, ale czy to była przyjaźń z mojej strony? Na pewno nie. Traktował mnie jak zwykłą kumpelę, lecz ona zwyczajnie nie czuła się z tym dobrze. Coraz to potworniej czułam się z dnia na dzień z brakiem lojalności ze swojej strony. Zdobyłam się po raz drugi na odwagę. Usiadłam i napisałam maila do niego, a w nim nie pamiętam jaki już wierszyk. Nie był zbyt dobitny, ale dawał nieco do myślenia na temat uczuć. Oczywiście zmyśliłam dopisując, że biorę udział w konkursie literackim i nie jestem pewna czy ta propozycja będzie dobra. Adrian odpisał: „Witaj Lauro! Nie za bardzo znam się na literaturze, ale uważam, że za bardzo ograniczasz się utrzymując kontakt ze mną ponowni, zamykasz się w sobie i najlepiej powinnaś zwrócić się z tym do psychologa, ja nie mogę w żaden sposób ci pomóc.” Mój Boże ja jemu piszę o tym co czuję, a on mi każe iść z tym do psychiatry. No nie tego było już za dużo! Wyłączyłam kom. i wyszłam do łazienki, siadłam na muszli klozetowej i rozpłakałam się. Po kilku minutach przemyłam zimną wodą twarz, osuszyłam ręcznikiem i wróciłam do pokoju. Odtąd płakałam tylko w nocy gdy mnie nikt nie słyszał i nie widział z rodziców. Nie odpisywałam na maila Adrianowi przez 3 dni. Doszłam do wniosku, że najlepiej będzie udać czy skłamać, że nie otrzymałam tej odpowiedzi. Na trzeci dzień zerkam do skrzynki odbiorczej i nie dowierzam własnym oczom. Miałam maila od Adriana. Otwieram z lekką obawą i czytam: „Hej Laura! Co się stało?! Czemu nie piszesz ?! Martwię się o ciebie, czy coś złego dzieje się?! Daj jakiś znak życia proszę! Adrian”. Nie zwlekając dłużej odpisałam: „ Witaj Adrianie! U mnie wszystko ok. Nie chciałabym tobie przeszkadzać po prostu, może zbyt często zawracam ci głowę głupstwami…” Chciał abym częściej pisała do niego. Czasami nie rozumiałam go nic a nic. Gdyż Adrian rzeczywiście zaczął się dziwnie zachowywać wobec mnie, jak coś jemu nie przypadło do gustu potrafił mi na złość niespodziewanie wyłączyć zdalnie kom. Kiedy byłam bardzo miła dla jakiegoś kolegi. Często na komunikatorze „Miranda” ze mną rozmawiając widział zdalnie jak się do mnie ktoś dobijał, zaraz zasypywał mnie pytaniami: „kto to jest, czego chce od ciebie i skąd jest?...”Nie wiem czy to była ze strony Adriana zwykła ludzka ciekawość czy pierwsze symptomy zazdrości o mnie?... Było to nawet miłe ze strony Adriana. Był jak dzieciak zazdrosny o zabawkę. Oczywiście nie zamierzałam umyślnie wzbudzać w nim tej zazdrości i dawać mu ku temu powody, ale to dodawało mi troszeczkę otuchy w tej miłości bez wzajemności. Wakacje się kończyły nastawał wrzesień, a Adrian jak co roku wybierał się dopiero na wczasy. Od 28 sierpnia do 4 września. Bardzo mi przykro było z tego powodu, mimo iż miał „laptopa” oznajmił mi zawczasu, że tam nad morzem gdzie on bywa nie ma Internetu. To miała być pierwsza taka rozłąka między nami. Pojechać z nim nie mogłam, bo niepełnosprawność ograniczała mnie w tym. Po drugie zresztą nic mi nigdy nie zaproponował ze swej strony, a ja jako kobieta też mam swój honor i ambicję nawet jeżeli jestem po uszy w kimś zakochana. Kiedy było coraz bliżej wyjazdu Adriana do Dżwirzyna coraz bardziej zaczynały mnie prześladować uporczywe myśli, że jedzie sobie nad to morze z inną albo niebawem pozna tam jakąś i wtedy naprawdę stracę jego bezpowr