Nie stój! Całuj! - Walentynkowe Story
Autor: AkFa
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0
m osobiście postarał się aby cała rodzina o tym wiedziała. Za każdym jednak razem kiedy tylko umawiał się z jakimś większym od siebie mężczyzną, jego brat dostawał apopleksji.
Miał pecha… małe, słodkie pieszczoszki nie były w jego typie. Choć nie bolało zawiesić na nich oka.
Za to totalnie w jego typie był Jacob. Mógłby go z całą pewnością zaprosić na kolację ze śniadaniem.
Sama myśl o tym, że napalił się po raz kolejny na niewłaściwego faceta burzyła mu krew w żyłach. Nie zrobi sobie tego po raz kolejny, o nie. Nauczył się na własnych błędach zbyt skutecznie…
– Czekaj! – Serce Nando niemal wyskoczyło mu z piersi, kiedy Jacob pojawił się nagle znikąd i złapał go za rękę. Bliskość ich ciał posyłała wyładowania elektrostatyczne po jego skórze. Miał ochotę rzucić się na faceta i trzeć o niego własnym ciałem.
Jesteś łatwym, słabym człowieczkiem….pokręcił mentalnie głową ze smutkiem, sam nad sobą.
Zbierając całą swoją silną wolę, Nando stanowczo zabrał rękę i zmierzył zaczepiającego go mężczyznę zimnym spojrzeniem, choć wszystko czego pragnął to potrzeć policzkiem o jego zarost.
– Wybacz, ale śpieszę się.
– Daj mi pięć minut – Jacob znów złapał go i zaczął ciągnąć w zaciszny korytarz.
– Nie.
Jedno słowo starczyło aby wbić większego mężczyznę w podłogę. Fernando sam był zszokowany, że podziałało. Zazwyczaj tacy macho robili tylko to czego sami chcieli. Pragnienia i uczucia innych były raczej mało istotne. Ostatnia rzecz jakiej jednak Nando pragnął, było rewidowanie swojej opinii o Jacobie.
– Wiem, że początek naszej znajomości był… – twarz Jacoba pokryła się lekkim rumieńcem na samo wspomnienie, ale szare oczy wyrażały zdeterminowanie i stanowczość. – Nie znaczy to, że nie możemy spróbować jeszcze raz…– Nando czuł każdą komórką swego ciała, że nie będzie łatwo się go pozbyć. – Mam nadzieję jednak, że dasz mi szansę…
– Nie rozumiem o co ci chodzi. Spotkaliśmy się, pocałowaliśmy przypadkiem… – ok, to nie zabrzmiało najlepiej. Teraz jego własna twarz pałała, a uporczywy wzwód na samo wspomnienie, nie pomagał. – Z całą pewnością będzie całe mnóstwo rodzinnych spotkań na których się będziemy widywać.
– To nie był taki sobie zwyczajny pocałunek! – Jacob nie miał zamiaru owijać w bawełnę, a już z całą pewnością ryzykować nieporozumienia. Jeśli czegoś chciał, walczył o to, bo było naprawdę niewiele rzeczy w życiu, których pragnął na tym świecie.
– To była pomyłka i to na znacznie więcej sposobów niż przypuszczasz – parsknął Nando w odpowiedzi, wściekły na siebie, że tak bardzo go to bolało.
– Pomyłka – przyznał Jacob spokojnie. – Ale na moją korzyść.
– Przestań! – Ta rozmowa była po prostu bezcelowa. Kiedy jednak chciał zrobić krok aby odejść, odbił się o szeroką pierś, która nie wiadomo jak znalazła się nagle tuż przed jego twarzą. – Owwwww!
– Przepraszam. – Jacob cwany skurczybyk którym był do ostatniej kostki w ciele, wykorzystał okazję i przytulił Nando do siebie z całych sił. Znajome mu już uczucie podniecenia i radości przepłynęło przez jego ciało. Jeśli miał jakieś wątpliwości, całkowicie się rozwiały. Nigdy jeszcze nie czuł czegoś takiego. Nie mógł zwyczajnie o tym zapomnieć. – Pozwól że pocałuję i zaraz będzie lepiej. – Spróbował urzeczywistnić obietnicę, ale mężczyzna odwrócił szybko twarz.
Z niezadowoleniem spojrzał na Jacoba i pchnął z całych sił w jego pierś.
– Proszę cię, panienki na serio na to lecą? – zapytał z kpiąco uniesioną czarną brwią. Jacob wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu