Internetowa miłość - 1
Jak zwykle po powrocie z pracy siadam przed moim komputerem i „podłączam się do sieci”. Zazwyczaj nie spotykam nikogo ciekawego, kto byłby w stanie zaintrygować mnie na tyle, aby wymienić jakiekolwiek kontakty. Surfowanie po sieci daje mi pewnego rodzaju nietykalność. Tam jestem, jaka jestem i nikt nie potrzebuje tego weryfikować. Tu mogę swobodnie porozmawiać i powymieniać poglądy na różne tematy. O ile oczywiście jest, z kim rozmawiać.
Dzisiejszego dnia początkowo nie dostrzegałam nikogo ciekawego, jednak po paru minutach zauważyłam dość intrygujący nick: „Książę z bajki”. Niewiele się zastanawiając zaprosiłam go do rozmowy. Jeszcze z nikim tak nie rozumiałam. On tak naprawdę rozumiał, co czuję. Odpowiadał mojemu wyobrażeniu męskiego intelektu. Przegadaliśmy kilkanaście godzin, po czym wymieniliśmy się adresami e-mailowymi.
Następnego dnia wstałam bardzo zmęczona, jednak miałam satysfakcję, iż mogłam wreszcie komuś przekazać to, co kłębiło się we mnie od tylu lat. W pracy czekało mnie wiele do zrobienia. Każdy z mojego działu miał dzisiaj do mnie jakąś sprawę. Nie miałam nawet czasu na odebranie poczty internetowej.
Późnym wieczorem moja przyjaciółka poprosiła mnie o wspólną kolację i radę w sprawach sercowych. Zawsze uważałam, że nie jestem dobrym doradcą w tych sprawach, gdyż dotąd nie miałam zbyt udanych związków. Jednak zawsze to właśnie ja byłam wybierana, jako doskonały doradca w tych sytuacjach, a może też dlatego, że potrafię słuchać z uwagą. Nigdy nie lekceważę swojego rozmówcy. Z głową napakowaną niesamowitą ilością wiadomości, informacji i tego, co by było, gdyby ruszyłam w stronę swojej przystani, ostoi. Powędrowałam w stronę mojej idylli, którą uruchamiałam jednym naciśnięciem klawisza. Tam czułam się bezpiecznie.
Po kilkunastu minutach siedziałam wygodnie w fotelu. Czułam się jakbym spoczywała na obłoku, naciskając klawisze wabiłam niczym syrena żeglarzy. W pewnym momencie przypomniałam sobie, że muszę sprawdzić swojego maila - może "Książę z bajki" się odezwał . Otwierając pocztę czułam, jak krew pulsuje mi w żyłach. Nigdy tego nie doświadczyłam. To było coś nowego dla mnie i zaskakującego. Jednocześnie czułam podniecenie. Pragnęłam jak najszybciej spotkać się z nim w moim świecie wirtualnym. Po kilku godzinach spędzonych na rozmowach o niczym szczególnym i ważnym z ludźmi, do których nie czułam nic. Żadnego przywiązania poza paroma wyjątkami, do których siłą rzeczy byłam przywiązana i bez których było by mi źle. Zawiedziona niemalże zdesperowana jeszcze raz postanowiłam zajrzeć na pocztę. ku mojemu zdziwieniu otrzymałam wiadomość od mojego Księcia z bajki. Czytając wiadomość poczułam jak ogarnia mnie ciepło i przypływ niesamowitej energii. Czyżby to było to, czego się najbardziej obawiałam?