Nie stój! Całuj! - Walentynkowe Story
Autor: AkFa
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0
ł, że nie mógł zgnieść go w ramionach, bo Nando obejmował go równie mocno. Całował równie głęboko i brał z jego ust tyle ile pragnął. A Jacob po raz pierwszy w życiu był gotów dawać…
Nawet nie wiedział, że pragnie tego wszystkiego co Nando oferował, dopóki Nando mu tego nie dał. Chciał więcej tego ciepła, które promieniowało z jego opuchniętych, słodkich ust. Poznać sztuczki jego języka, teraz głęboko w jego gardle, zmieniającego mu kolana w wodę. Nie był pewien czy kiedykolwiek będzie w stanie ogarnąć sensacje płynące z ich ocierających się o siebie w gorączce ciał. Miał ochotę przyprzeć mniejszego mężczyznę do ściany i trzeć swoim przekrwionym do bólu członkiem o jego promieniujący niebezpiecznym gorącem. Rozebrać każdy skrawek materiału, który stał na przeszkodzie do poznania każdego minimetra tego twardego, umięśnionego ciała. Teraz wijącego się i ocierającego o niego we wszystkich właściwych miejscach.
I Boże, jak bardzo by to zrobił!…. Gdyby nie uporczywy szum rozmów na około niego. Dźwięk natarczywej muzyki i cienie mijających ich ludzi. Wdzierali się w jego własny prywatny raj…
Musiał się opanować. Nie chciał wywołać skandalu, składając Nando jakąś nieprzyzwoitą propozycję na środku restauracji. Nie żeby wielki wzwód jego przyszłego chłopaka, wbijający mu się w pachwinę, nie dawał mu nadziei, że byłaby co najmniej entuzjastycznie przyjęta. Obawiał się jednak, że nie posiadał wystarczająco wiele opanowania aby faktycznie nie przydybać biedaka na środku korytarza.
Walcząc z tym czego domagało się jego ciało, dusza i serce, Jacob oderwał usta od niego, po trzeciej próbie. Naaaa… nie więcej niż sekundę, bo widok wspaniale opuchniętych, wilgotnych warg Nando niemal powalił go na kolana.
To będzie trudniejsze, niż mu się wydawało – pomyślał, znów wsysając jego dolną wargę do wnętrza swoich ust. Pieścił ją językiem i wargami, zanim nawet wziął oddech. Nando też oddychał płytko i szybko. Wyglądał jakby całkiem odpłynął. Oczy zaciśnięte mocno, zaróżowione policzki i pasma długich włosów okalające jego twarz. Jeśli ten widok nie był kwintesencją seksapilu, to Jacob nie wiedział co było.
– Musimy przestać… – to Fernando w końcu wyszeptał do wnętrza jego ust. Sam najwyraźniej jeszcze nie potrafił zrezygnować z rozkoszy jaką dawał im, ten duszą wstrząsający pocałunek.
– Dlaczego? – Jacob nie sądził aby był choć jeden naprawdę istotny powód, aby znajdować się dalej od tego mężczyzny, niż na odległość gorącego oddechu pieszczącego jego nadwrażliwe, w tym momencie, wargi.
– Mmmm… – cichy pomruk zwierał w sobie tyle sarkazmu, że Jacob się zachłysnął oddechem. Jeśli Nando nadal był w stanie to zrobić, to on najwyraźniej robił coś źle… – Nie wiem od czego zacząć… – mężczyzna dodał chłodno, ale mimo stwarzania pozorów, musiał wesprzeć się czołem na ramieniu Jacoba. Jego ciało całe drżało, jak z ogromnego wysiłku. – Może powinniśmy przestać, bo za chwilę któryś z nas wyląduje na kolanach, a drugi ze spodniami przy kostkach…? – Głęboki, rezonujący jęk podniecenia Jacoba, został pominięty milczeniem. – A chyba nie muszę ci przypominać, iż tu jest ze setka ludzi.
– Cóż…
– A może, powinniśmy przestać… – Nando spojrzał w oczy Jacoba, źrenicami rozszerzonymi z podniecenia. –… bo jesteś heterykiem, którego zwyczajna ciekawość sprowadzi nas obu na manowce?
– Mylisz się! – Jacob podejrzewał, że to będzie największa przeszkoda jaką przyjdzie mu przeskoczyć, ale nie miał sił i pomysłu na zawiłe tłumaczenia. Niektóre rzeczy, nawet dla niego samego, nie były do końca jasne.
Z całych sił przyga