Nie ponaglaj czasu
- Niedaleko, zaraz za twoim zakładem.
- Mam rozumieć, że przejęłaś myjnie po Kowalu…?
- Dobrze rozumiesz, bo tak właśnie się nazywa – przerwała.
- Przecież to ruina. Teraz są bardziej nowoczesne myjnie, do lamusa nikt nie przyjdzie, a jeżeli nie ma klienteli, właściciel bankrutuje.
- Poradzę sobie, już z gorszych problemów wychodziłam - machnęła dłonią.
- Ależ babciu…
- Nic nie mów – przerwała – po prostu nie życzę sobie, żebyś się wtrącał do mojego biznesu, bo ja do twojego też się nie wtrącam – powiedziała stanowczo i klapnęła na drugi fotel.
Przełknął ślinę, jednak już nic nie powiedział. Znając swoją babcię, wiedział, że jest uparta i zawsze musi postawić na swoim. Ale nawet przez myśl mu nie przeszło, że namówił ją do tego przedsięwzięcia jego ojciec.
Babcia Brygida już po miesiącu miała dość myjni. Nie było takich dochodów, jakie sobie obiecała i nie musiała nawet liczyć, żeby nie wiedzieć, że wyszła na minusie. Jednak w żaden sposób, nie powinien się o tym dowiedzieć jej wnuk. Krótko mówiąc, miałby się z pyszna, że racja była po jego stronie. Nie mogła też zrozumieć samej siebie. Przecież mycie samochodu nie należy, do żadnej filozofii i ona to potrafi w takim razie coś robi niedokładnie. Ale co? A może reklama jest niezauważalna? W końcu postanowiła porozmawiać z dozorcą, który sprząta klatkę schodową, może on jej coś doradzi. Tym bardziej, że znają się od bardzo dawna i uważają się za przyjaciół. Jeszcze tego samego dnia, gdy wracała do domu, jej przyjaciel spacerował ze swoim psem.
- Cześć Stachu, akurat o tobie myślałam! – krzyknęła radośnie.
- Co się stało, że tak bardzo ucieszył cię mój widok?
- Nie uwierzysz, ale bardzo potrzebuje twojej pomocy.
-W takim razie odprowadzę psa i za chwilę będę u ciebie. Możesz między czasie, zrobić coś do napicia.
Gdy weszła do mieszkania, zaraz okręciła się około kuchni i kiedy przyszła jej pomocna dłoń, kawa stała już na stole. Opowiedziała mu z najdrobniejszymi szczegółami, na jaki wpadła szalony pomysł. Stachu najpierw chwycił się za głowę, ale kiedy ochłonął, zastanawiał się czy w ogóle ma w to uwierzyć.
- Wygląda na to, że nie dajesz wiary w myjnie?
- Sam nie wiem. Ale jeśli jest prawdą, co mówisz, to nieźle się wpakowałaś. Co na to twój wnuk?
- Sądzę, że się cieszy, tylko on nie wie, że wyszłam na minusie.
-Posłuchaj Brygida. Jak ci wiadomo, też jestem na emeryturze. Dysponuję wolnym czasem i chętnie ci pomogę, byś ruszyła z miejsca. Jutro przyjdę i wspólnie się zastanowimy, od czego zacząć. Jednak na przyszłość nie rzucaj się z motyką na słońce. Pamiętaj, że nim coś zrobisz, najpierw się dobrze nad tym zastanów.
-To znaczy, dla uciechy mojego wnuka, powinnam zrezygnować?
- Coś ty. Samotna emerytka na pewno sobie nie poradzi, ale przy pomocy samotnego emeryta, wszystko pójdzie jak z płatka.
Brygida klasnęła w dłonie.
- Wiedziałam Stachu. Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć. Wielkie dzięki - podskoczyła i pocałowała go w policzek.
Stachu nie namyślając się zbyt długo, już na następny dzień zabrał się za pracę. Chociaż pozmieniał reklamy i nawet je rozszerzył nie na wiele to się zdało. Wprawdzie nie było już minusa, ale dochód wciąż był na kresce, to tak jakby go wcale nie było. Sebastian tylko się uśmiechał i cierpliwie czekał, kiedy kobieta ogłosi plajtę. Skoro na nic takiego się nie zanosiło, więc spytał:
- Jak się ma twój biznes, babciu? Jakoś nie widzę, żebyś była oblężona samochodami.