Narodziny Boga

Autor: sielakos
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

oddzielał go od uczelni. Za pięć minut miał rozpocząć się egzamin, a on nie chcą czekać na światła, a co za tym idzie spóźnić się na egzamin od którego tak wiele zależało postanowił przebiec przez jezdnie. Gdy znajdował się już prawie po drugiej stronie usłyszał pisk samochodowego klaksonu i nagłe hamowanie. Później poczuł okropny ból i widział jak przelatuje nad barierką mostu. Dalej była już tylko ciemność.

***

- Ej! Ktoś tutaj leży - powiedział mężczyzna z wiadrem w ręku i wysokich gumowcach - Bogdan choć no tutaj!
Mężczyzna ostrożnie zszedł zboczem w kierunku piaszczystego skrawka brzegu Odry. Przez chwilę przyglądał się leżącej na ziemi postaci, a następnie wyjął z kieszeni telefon i zaczął wybierać jakiś numer.
- Chyba coś mu się stało! - krzyknął - jego ubranie jest przemoczone. Dzwonie na pogotowie, a ty idź szybko do auta po jakiś koc i apteczkę.
- Już lecę - odpowiedział drugi mężczyzna i w pośpiechu udał się w kierunku z którego przyszedł.

***

Michał był młodym lekarzem pogotowanie w miejskim szpitalu w Słubicach, który dopiero kilka tygodni temu rozpoczął pracę. Właśnie pił poranną kawę gdy do pokoju dla personelu wbiegł Damian.
- Zbieraj się - krzyknął zdyszany - jedziemy.
Lekarz odłożył w pośpiechu kubek kawy, chwycił swoją służbową kamizelkę i pobiegł za kierowcą karateki. Po 10 minutach byli już na miejscu w okolicach rzeki. Cień drzew sprawiał, że w okolicy w której oczekiwali ich już dwaj mężczyźni panował półmrok. Bez chwili zastanowienia wybiegł z karetki w kierunku mężczyzn, a za nim podążała grupka ratowników wraz z przenośnymi noszami. 
"Brr, ale chłód" - pomyślał medyk.
Była dopiero 7 rano i słońce nie miało jeszcze wystarczająco dużo czasu, aby rozgrzać powietrze do znośnej temperatury. Leżący na ziemi chłopak okryty był kocami. Obok niego leżały jakieś przemoczone szmaty, które jak podejrzewał Michał były pewnie ubraniami nieszczęśnika. Lekarz sprawdził puls i stwierdził, że chłopak jeszcze żyje.
- Nie jest z nim dobrze - powiedział w kierunku ratowników - już nawet nie dygoczę z zimna.

***

Marcin otworzył lekko oczy. Nie wiedział, gdzie się znajduję i co tutaj robi. Sala w której się znajdował była pomalowana biała farbą, ale widać już było oznaki starości w postaci lekkich plam szarości w niektórych miejscach. Leżał na średnio wygodnym łóżku tuż przy otwartym oknie przez które do środka przedostawały się promienie słońca. Rozejrzał się delikatnie dookoła siebie i zobaczył, że znajduję się tutaj więcej podobnych do jego łóżek. Jak się domyślał znajduję się w szpitalu. Do łóżka podeszła pielęgniarka popatrzyła się na niego i uśmiechnęła.
- Nareszcie się pan obudził - powiedziała - Już myślałam, że nigdy do tego nie dojdzie. Spał pan prawie cały tydzień.
- Gdzie ja jestem? - odpowiedział z trudem.
- Proszę się nie wysilać - podała mu szklankę wody, po czym dodała - Jest pan w szpitalu w Słubicach.
- Jak się tutaj znalazłem?
- Dwoje wędkarzy znalazło cię całkowicie przemoczonego na brzegu rzeki. Co tam robiłeś?
- Nie wiem. Nie pamiętam.
- Dobrze spokojnie. Nie denerwuj się. Zaraz przyjdzie lekarz do tego czasu wypoczywaj.
Jak tylko wyszła z sali skierował wzrok na błękitne niebo za oknem i przepływające po nim chmury. Widok ten zdawał się mieć na niego kojący wpływ, nie wiedział jednak dlaczego. Podniósł się powoli i usiadł na łóżku. Pod wspaniałym błękitnym niebem widział kilka drzew i ludzi przemykający w pośpiechu chodnikiem. Trochę dalej widać było rzekę i zgromadzonych wokół niej wędkarzy. Marcin czuł się zaskakująco dobrze pomimo faktu, że od długiego leżenie zesztywniał mu już kark. Dziwił się samemu sobie, bo przecież jeszcze kilka minut temu nie miał siły, aby wstać z łóżka. Teraz jednak nie odczuwał żadnego śladu jakiegokolwiek zmęczenia. Lekko go przeraziło, ale w gruncie rzeczy był zadowolony z zaistniałego stanu rzeczy.
- Nie powinien pan jes

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
sielakos
Użytkownik - sielakos

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2010-11-16 01:56:36