Que debemos pasar tiempo juntos. Tom I. Rodział 7
Bez słowa dotarliśmy do leśniczówki. Zdążyliśmy wysiąść z samochodu, gdy dowiedzieliśmy się, że mamy nowego lokatora. Okres letni dla pensjonatu jest bardzo gorącym czasem. Urlopowicze pojawiają się i znikają, a na ich miejsca przyjeżdżają nowi.
- Dziwne. Anita nie mówiła a nowych gościach - powiedziałam.
- Witajcie. Jak dobrze, że już jesteście. Mamy niespodziewanego lokatora i mamy w związku z tym ogromny kłopot. Nie mamy wolnych pokoi. A on koniecznie chce mieszkać sam.
- To proste - powiedział Kacper.- Trzeba połączyć nasze pokoje, a lokator zamieszka w moim albo w pokoju Walerii.
- Ach panie Kacprze to cudowny pomysł! Ale Walerio, co ty o tym myślisz?
- To rzeczywiście dobry pomysł. Jakoś wytrzymam z Kacprem, o ile nie chrapie.
- Oczywiście, że nie chrapię. Ja też z tobą wytrzymam, o ile nie mówisz przez sen.
- Przez czas twojego pobytu nie będę. Żartowałam, ja jestem spokojna.
- Przekomarzacie się, jak para zakochanych ludzi. Chodźmy przenieść rzeczy pana Kacpra.
- Powiemy jej? - szepnął Kacper.
- Kiedy ludzie dobrze się rozumieją to tak to wygląda Anitko.
- Naprawdę? A sprawiacie wrażenie zakochanych. W każdym bądź razie, życzę wam abyście tak nadal się rozumieli.
-Dziękujemy.
Po godzinie wszystkie rzeczy Kacpra były w moim pokoju. Siedziałam na werandzie, gdy poczułam dotyk na ramieniu. Ostrożnie odwróciłam się i zobaczyłam Kacpra.
- Przestraszyłeś mnie.
- Przepraszam nie chciałem. O czym myślisz?
- O niczym. Siedzę i staram się wyciszyć. To był ciężki dzień.
- To może położysz się dzisiaj wcześniej?
- Masz rację. A tak swoją drogą to sprytnie to sobie wykombinowałeś, z tym wspólnym pokojem.
- Chcę być po prostu bliżej ciebie, ale jeśli nie chcesz przeniosę się do salonu.