Można inaczej

Autor: kubara
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

JA SAM.

Ja jestem swoim największym wrogiem. Znów bardzo wyniosłe stwierdzenie, ale tak niestety bywa. To co nas blokuje, to my sami. Często rezygnujemy z czegoś zanim się tego podejmiemy.

Dlaczego? Proste. Boimy się, że jeśli nam nie wyjdzie, ktoś z nas będzie szydził, ewentualnie skończymy tu gdzie zaczęliśmy i wówczas ciężka, czasem wieloletnia prace pójdzie na marne, ale czy mimo wszystko nie warto?

A co ma powiedzieć Sakichi Toyoda, który w czasach kryzysu nie chcąc zwalniać pracowników, stanął na granicy bankructwa?

On, jak niewielu z współczesnych przedsiębiorców miał cel. Jego, było produkować dobre samochody, ale czy był gotów pozbawić wielu ludzi zarobków, żeby tylko ocalić firmę? Nie. Był ponad to. Wiedział, że tak czy inaczej odniesie sukces, bo miał cel. Nie dziwne więc, że w 2014 roku firma Toyota znalazła się na czternastym miejscu pod względem obrotów.

Jednakże strach przed porażką to nie jedyną przeszkoda.

Strach przed sukcesem jest równie zły. Ludzie mawiają: "Co ja się boje odnieść sukces?".

Nie wielu o tym wie, ale tak jest. Boimy się go. Podświadomie zdajemy sobie sprawę z tego, że to co w przyszłości może nas uszczęśliwić, może nas również doprowadzić na skraj rozpaczy.

Musimy sobie odpowiedzieć na jedno bardzo ważne pytanie. Czy faktycznie go chcemy? Czy sukces jest nam do czegoś potrzebny?

Pewnie, że tak.

Jeśli będziemy ludźmi, którzy codziennie po pracy siadają przed komputerem lub telewizorem, mając nadzieję, że jutro będzie lepiej, mogę z całą pewnością powiedzieć, że jeśli nie jesteś filmowcem, który pracuje przed telewizorem lub kimś kto swoja ścieżkę kariery odnalazł przed komputerem, nie będzie. Nic nie dzieje się samo.

Pracowałem w wielu miejscach. Dosłownie przeszedłem większość ścieżek kariery dostępnej u mnie w mieście, ale czy kiedykolwiek wyszedłem poza schemat komputera i telewizora?

Nie. Byłem jak inni. Wracałem zmęczony i po prostu siadałem.

Moimi życiem rządziły nie pieniądze, a frustracja, że ich nie mam. Zdawałem sobie sprawę, że pracuje bardzo ciężko i moje zarobki w lepszych miesiącach sięgały trochę ponad najniższą krajową.

Kiedyś taka suma była dla mnie wielkimi pieniędzmi i starczała na proste życie. Kupić jedzenie, zapłacić rachunki, od wielkiego dzwonu pozwolić sobie na jakiś ciuch, ale czy to było życie? Czy byłem szczęśliwy?

Z całą pewnością, nie.

Pewnego dnia, właściwie nie pamiętam co mnie do tego popchnęło, zapisałem się do szkoły policealnej.

Pierwszy raz w życiu, naprawdę pierwszy, powiedziałem sobie, że "skoro już tu jesteś, będziesz chodził do szkoły i uczył się, żeby te pieniądze nie poszły na marne".

Tak też zrobiłem.

Jeździłem na wszystkie zajęcia, nie opuściłem nawet spotkania integracyjnego. Poznałem nowych ludzi i zobaczyłem, że życie nie musi się kończyć przed telewizorem czy komputerem (o ironio, poszedłem na informatykę).

Czy opłacało się?

Jeszcze jak. Nie dość, że poznałem wartościowych ludzi, zobaczyłem, że można żyć inaczej to nie marnowałem już czasu po pracy.

Korzyści jakie odniosłem wychylając się ze swojej "bezpiecznej" strefy, sprawiły, że zachciałem więcej.

Miałem wówczas pracę, której nie lubiłem i prócz tego, że nie lubiłem samej pracy, nie znosiłem swojego szefa, którego widywałem niemal każdego dnia.

Był jaki był i z biegiem lat nie jest dla mnie nikim więcej jak obcą osobą, ale nauczył mnie jednego. Pewność siebie nie jest niczym złym po warunkiem, że znasz umiar.

W tamtych latach byłem też bardzo dumnym młodym człowiekiem i nie chcąc się zwalniać, doprowadziłem do tego, że mnie zwolnili. Właściwie po raz pierwszy wypowiadam to na głos.

Nie miałem wówczas innej pracy, więc łapałem się czegokolwiek byle by przetrwać, jednak w głowie wciąż miałem tę myśl, która zdążyła zapuścić korzenie. 

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
kubara
Użytkownik - kubara

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2019-10-24 09:38:13