Mój chłopak nie jest gejem...nadal... CZ.II Rozdz.3
Szybkim ruchem rozprowadził trochę żelu pod prysznic na swojej przekrwionej erekcji. Wolnym posuwistym ruchem potarł czubek kciukiem i aż syknął przez zęby. Przyjemność wstrząsnęła jego ciałem. Pod boleśnie zaciśniętymi powiekami Bryana maleńkie plamki pływały, bo światło łazienkowej lampy wydawało się dla niego zbyt raziste. Nawet jego oczy zdawały się nadwrażliwe. Szum wody drażnił jego uszy, szaleńczo bijące mu w uszach tętno nie zagłuszało go. A może to jego krew szumiała na wspomnienie jak dłoń Kyle wślizgnęła się w nogawkę jego spodenek i jak praktycznie uwiódł go w własnym aucie, doprowadzając do orgazmu kilkoma pieszczotami długich palcy. Teraz też jądra Bryana niemal skurczyły się boleśnie w dotkliwiej potrzebie ulgi. Płomień lizał jego uda i brzuch. Mięśnie miał zaciśnięte do bólu. Delikatnie podrażnił czuły punkt pod główką i jego kolana lekko się ugięły. Bryan wsparł czoło o chłodne kafelki wciągając drżący oddech.
Kyle, tak cię kocham, tak cię pragnę… weź mnie…
Nie mógł sobie odmówić przyjemności, nie potrafił się powstrzymać nawet gdyby chciał… a nie chciał. Chwycił w jedną dłoń swoje jądra a w drugą członek i narzucił sobie tempo, od którego w jego głowie wirowało a jęki zlewały się jeden długi pomruk. Pieszczota była pewna i intensywna. Lekkie potarcie kciukiem na samym czubeczku i dygotał. Mocne ściśnięcie u nasady i jego krew zmieniała się w lawę. Pragnął… chciał… potrzebował… był sfrustrowany… rozpalony… drżał, ale od płomieni ogarniających jego ciało a nie od zimna.
Zbyt dobrze znał swoje ciało i orgazm przyszedł za szybko. Pozbawił go tchu i czucia w całym ciele. Rozsypał się, miał wrażenie, że spływał wraz z wodą. Oddałby wszystko, aby Kyle właśnie teraz tulił go do swojej wielkiej, gorącej piersi. Aby podtrzymał go, kiedy jego głowa pulsowała w rytm dreszczy przenikających jego członek. Zamraczając go, osłabiając, usuwając grunt z pod nóg.
Wolno zjechał po zimnej ścianie.
Jutro będzie na Kylu, w Kylu czy z Kylem, ale będzie to wliczało twardą powierzchnię płaską. Kilka razy…
***
– E! Princess! Książę przyjechał! – Matt wydarł się z holu, zamiast iść do pokoju Bryana go zawołać jak poprosiła go matka. Ojciec dał mu prztyczka w ucho, ale sam nadal się czaił w wejściu do salonu. Bryan zaszył się godzinę wcześniej w swoim pokoju z smokingiem, który odebrała dla niego mama i nie wychylił stamtąd nosa od tamtej pory. Wszystkich zżerała ciekawość.
– Wejdź Kyle, kochanie. – Mama Bryana zaprosiła nadal stojącego w drzwiach mężczyznę. – Zignoruj tych Neandertalczyków. Oh, Kyle! – Klasnęła w dłonie zachwycona na widok niezmiernie przystojnie wyglądającego w smokingu Kyla. – Wspaniale wyglądasz! – wykrzyknęła entuzjastycznie i poleciała po aparat.
– Dziękuję! – Kyle zawołał za nią z śmiechem.
– Taa, super wyglądasz – mruknął Matt szczerząc zęby jak kretyn do przyjaciela. – Jak pingwin.
– Po prostu mu zazdrościsz – padło ciche od drzwi i wszyscy jak jeden się odwrócili.