Mój chłopak nie jest gejem...nadal... CZ.II Rozdz.1
– Nie mów do mnie, nawet na mnie nie patrz – Marta wysyczała przez zęby do Kyla. – Takich jak wy powinno się separować. Oddzielać od normalnych ludzi, nie narażać dzieci na kontakt z wami. Nie pozwalać im, aby w ogóle wiedziały o waszym istnieniu, abyście nie spaczali im umysłów, wmawiając im, że to co robicie jest normalne!
– Oczywiście, bo jeszcze wszyscy faceci zaczęliby sobie dobrze robić nawzajem i zrezygnowali z takich durnych, pustogłowych debilek jak ty! – Matt naskoczył na nią wściekły, jego opanowanie wisiało na ostatnim włosku. – Uuuu, jeszcze by się okazało, że brakło faceta dla ciebie i musiałbyś zostać lesbijką. Katastrofa.
– Matt… – Bryan podszedł do brata i położył mu dłoń na ramieniu w geście uspokojenia. Z smutną twarzą spojrzał na swoją wieloletnią przyjaciółkę.
– Marta wiesz, że zawsze mogłaś na mnie liczyć, wiesz, że nigdy nie zawiodłem twojego zaufania. Dlaczego nie możesz mnie zaakceptować takiego, jakim jestem? Przecież się nie zmieniłem. – Spojrzał jej w oczy, ale znalazł tam tylko zapiekłą nienawiść. Wyciągnął do niej dłoń, ta jednak odskoczyła jak oparzona.
– Nie dotykaj mnie! Jesteś obrzydliwy…
– A ty, to za to, takim ideałem jesteś, że aż szkoda gadać. Zwłaszcza z tym swoim Zespołem Napięcia Przedmiesiączkowego. – Matt odepchnął ją z dala od Bryana i skinął na Kyla żeby wyszli ze stołówki. Koniec przedstawienia. – Ktoś ma coś do dodania? Bo wychodzimy, a nie wiem czy będziemy w nastroju na następne przedstawienie. Nie? – powiódł lodowatym i ostrzegawczym spojrzeniem po ludziach, ale nikt nawet nie pisnął. Marta się wściekła.
– Nie macie nic do powiedzenia? Za plecami to tacy mądrzy jesteście a teraz milczycie? Jak wam nie wstyd?! – wrzasnęła na cały regulator. Cichy szmer przetoczył się po Sali, ale wszyscy nagle byli zafascynowani jedzeniem na ich tacach. – Wy obłudnicy! Jesteście tacy jak oni, a nawet gorsi. Bo powinniście coś z tym zrobi,ć a nie godzić się biernie na te ohydne…
– Oh, zamknij się Marta. To nie jest żadna tajemnica, że od lat napalałaś się na Kyla i latałaś do domu Bryana, aby się do niego mizdrzyć! Wielka przyjaciółka…phi! – Jakaś dziewczyna w końcu nie wytrzymała i zgasiła Martę raz a skutecznie.
Ta pobladła, po czym znów się zaczerwieniła i wybiegła z kafeterii nie oglądając się za siebie.