Mój chłopak jest gejem" 3 część serii (+18)
órego nigdy nie miał, znajdował się między młotem a kowadłem. Jeśli Matt nie zmieni swojego nastawienia, ktoś będzie musiał odejść…
… i w duszy wiedział, kto by to był.
Wyciągnął komórkę i zadzwonił. Bryan, romantyczna dusza i miękkie serce, z całą pewnością mu pomoże.
Coś musiało się zdarzyć w ich życiu, zanim będzie za późno i Don był zdecydowany, aby w efekcie tego wszyscy „żyli długo i szczęśliwie”. Nawet jeśli musiałby uwieść jednego upartego durnia.
***
Park o dziewiątej wieczorem z założenia miał być opustoszały, ale nigdy nie był. Matt obrał sobie więc taką trasę do biegania, że wiedział jak omijać z daleka obściskujące się po krzakach parki i podejrzanych typków. Nie bał się biegać sam. Wręcz lekki dreszczyk niepokoju sprawiał, że jego krew krążyła mu w żyłach wartko, a jego serce biło szybciej. Ścieżki wiodły wokół dość dużego terenu i w wielu miejscach się przecinały. Wszystkie jednak prowadziły do środka, gdzie znajdowało się stylizowane małe sztuczne jeziorko. Co roku pływały po nim skuszone darmowym dokarmianiem dzikie kaczki. Deptaki i ławki oświetlone były lampami. Dalsze zakamarki parku były zostawione naturze i wielkie krzewy, i drzewa rozrosły się całkiem mocno.
Głuchy tętent stóp odbijający się w wieczornej ciszy był dla Matta uspakajający i lekko hipnotyzujący. Przyzwyczaił się do biegania dwa razy w tygodniu i robił to nawet zimą. Zdecydowanie jednak wolał lato i przyjemne chłodne wieczory. Wsłuchany we własne kroki praktycznie nie zwracał uwagi na otoczenia, a z każdym przebiegniętym kilometrem wydawało mu się, że nabierał rozpędu i rytmiki.
Kiedy jednak samotna postać wyrosła tuż przed nim, z trudem wyhamował piszcząc jak dziewczynka. Impet bezmyślnego biegu sprawił, że odbił się o twardą pierś i upadł na tyłek z jękiem i przekleństwami.
Zły i wystraszony spojrzał w górę długich, pokrytych lekkim rudym włosem nóg. Sportowe spodenki były opuszczone nisko na szczupłych biodrach, w pasie szara bluza zawiązana za rękawy podkreślała jego wąski pas, a ciemny podkoszulek skrywał muskularną choć szczupłą klatkę piersiową. Białe zęby błysnęły w półmroku, kiedy Don pochylił się nad nim z wyciągniętą dłonią, żeby pomóc mu wstać.
– Nie powinieneś biegać sam – mruknął niezrażony, kiedy Matt wściekły odtrącił rękę i zerwał się na równe nogi. – Mogłem być jakimś maniakalnym mordercą, albo łotrem czyhającym na twoją…
– Nie noszę ze sobą wartościowych rzeczy ani pieniędzy!
– …cnotę. – Dokończył Don nieustępliwie. Matt zachłysnął się oddechem i z dłońmi agresywnie wspartymi na biodrach naskoczył na niego.
– Co ty tu do cholery robisz?
– Szukam cię.
– Po jaką cholerę? – zapytał zaskoczony mężczyzna.
– Musimy pogadać – odparł Don spokojnie, wskazując białą altanę na środku jeziorka.
Matt prychnął, omijając go szerokim łukiem i całkowicie lekceważąc go.
– Nie, nie musimy!
Dan błyskawicznie stanął mu na drodze.
– Owszem musimy i porozmawiamy. – Oświadczył tonem nie znoszącym sprzeciwu, niezrażony piorunującym spojrzeniem swojego przeciwnika. – Możesz iść dobrowolnie i poświęcić mi kilka minut swojego cennego czasu, a możemy to zrobić trudniejszym sposobem… – powiedział pochylając się niebezpiecznie blisko twarzy Matta. – …ale wtedy będziesz musiał sobie wywalczyć drogę po moim ciele… Wierz mi. Nie mam nic przeciwko temu.
Praktycznie parsknął śmiechem widząc jak Matt odskoczył jak oparzony. Jego podejrzenia nabierały coraz głębszego sensu. Miał zamiar użyć każdego triku jaki tylko znał, aby wymusić na Matt’cie współpracę.
Wściekły biegacz przeczesał spocon
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora