Mój chłopak jest gejem" 3 część serii (+18)
, ale i przez przyjaciela, który powinien go wspierać!
– Chyba coś ci się pomyliło. Nie mam cienia wątpliwości, że spotkam tę jedną jedyną kobietę, z którą stworzę rodzinę – powiedział cicho, martwym tonem. Jego twarz była bezemocjonalną maską. – Ty zwłaszcza powinieneś wiedzieć, że o niczym innym nie marzę jak o złożeniu rodziny pewnego dnia. Na razie szukam i chcę sobie poszaleć, zanim zdecyduję się na obowiązki. Nic nikomu nie obiecuję, a żadna z nich jak na razie nie okazała się tym czego szukam.
Kyle skrzywił się na jego słowa, z rezygnacją kręcąc głową.
– Możesz się oszukiwać do woli – oświadczył w końcu. – Nie licz jednak, że ja jako twój przyjaciel, będę cię oszukiwał. Strach to nie jest usprawiedliwienie, żeby ranić ludzi.
Matt wybiegł z domu Kyla nie odwracając się za siebie. Ostanie słowa przyjaciela nie opuszczały go bez względu na to, jak szybko biegł.
***
Donatello zamknął okienko rozmowy w Skypie i westchnął ciężko. Kyle nie powiedział tego otwarcie, ale wyraźnie martwił się o przyjaciela i Don czuł się w pewien sposób za to odpowiedzialny.
Szybko zrozumiał, że Matt trzyma się od nich z daleka przez niego. Nie potrzeba do tego być Einsteinem. Czytał między wierszami wypowiedzi Kyla, uwagi Bryana i spojrzenia jakimi próbował zamordować go mężczyzna. Nie wiedział jednak co zrobić.
Matt to spełnienie jego wszystkich marzeń.
Wysoki, postawny brunet o aksamitnych czekoladowo–brązowych oczach. Jedno spojrzenie i Donatello był załatwiony. Gdyby mógł i gdyby nie setki osób na stadionie, na którym Matt zdobył decydujący punkt w ostatnim meczu w sezonie, to chyba padłby tam na kolana i mu się oświadczył.
Było jak w bajkach. Motylki, spocone dłonie, drżące kolana i zaschnięte usta. Miał ochotę skakać z radości, że wreszcie poznał kogoś takiego i jednocześnie łkać z rozpaczy, kiedy się okazało, że Matt jest hetero.
Załamany zdecydował, że przynajmniej się zaprzyjaźnią. Niestety te piękne oczy o ciepłym spojrzeniu za każdym razem zmieniały się w lód ilekroć były skierowane na niego. Obojętnie jak bardzo się starał i jak poprawnie, i grzecznie się zachowywał. Matt zapałał do niego z miejsca nienawiścią i Don nic nie mógł na to poradzić.
Masując nieświadomie pierś, w której jego serce biło boleśnie na wspomnienie mężczyzny, w którym się zakochał jak szczeniak, Don podszedł do okna, aby wyjrzeć na gród. Jego matka i ciotka siedziały pod wielkim parasolem słuchając muzyki z radia i czytając książki. Z jednej strony cieszył się, że się tutaj sprowadzili, z drugiej żałował tego, że kiedykolwiek spotkał Matta Tomsona.
Nie wiedział już co robić. Nie mógł zrezygnować z mieszkania z Kylem i Bryanem. Dom ciotki był zwyczajnie za mały dla nich wszystkich. Mirabel czuła się skrępowana, a i on nie czuł się komfortowo pod bacznym spojrzeniem cioci. Kobieta w przeciwieństwie do jego matki, która zaakceptowała go bez słowa, miała nadzieję, że Don się jeszcze ‘nawróci’. Musi po prostu spotkać odpowiednią kobietę i dorosnąć do założenia rodziny. Miał już dość tłumaczenia, że to iż zamierza związać się z mężczyzną wcale nie oznacza, że nie będzie miał rodziny. Zamierzał założyć rodzinę, kiedy spotka tego Jedynego.
Jego Jedyny jednak nie chciał go. Właściwie wybierał świadomie nie chcieć go i Don nie miał prawa mieć do niego żalu…
Rozsądek to czasami taki cierń w tyłku i Red nie znosił tego cichego, aczkolwiek upierdliwego głosiku powstrzymującego go przed robieniem wspaniałych, szalonych rzeczy.
Teraz też wiedział, że musi coś zrobić, zanim przyjaźń Matta, Kyla i jego się rozleci, ale masa wątpliwość zalewała jego umysł. Dodatkowo mały, słodki Bryan który bez mrugnięcia okiem podbił jego serce jak brat, kt
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora