Moc bursztynu cz-6
- Na inny dzień odłożymy dyskotekę, a kolację zjemy dzisiaj – odpowiedział stanowczo. – Wobec tego zastanów się Małgosiu, gdzie mam na ciebie czekać? Tylko bardzo cię proszę, nie zastawiaj się tym bałwanem: swoim mężem.
- Nie mam zamiaru się nikim zastawiać. Ale uprzedzam, jest bardzo zazdrosny – rzekła z myślą, że to go zniechęci.
Parsknął śmiechem.
- Dobrze wyczułem, że to bałwan. Więc gdzie mam czekać? – ponowił pytanie.
- Ty się dostosujesz do mnie, tak mam to rozumieć?
Przytaknął głową.
- Może być Most Teatralny?
- Może być. W takim razie, do zobaczenia o godzinie dziewiętnastej – rzekł kierując się do wyjścia.
Małgorzata odprowadziła go wzrokiem. Kiedy zamknęły się za nim drzwi, zakryła dłońmi oczy i zaczęła się głośno śmiać.
- Znasz go? – spytała Marlena.
- Tak, spotkaliśmy się kiedyś. Ale to długa historia, jednak muszę przyznać, bardzo romantyczna. Obiecałam pójść z nim na kolację, teraz muszę się z tego wywiązać.
- Nie widzę powodu, dla którego miałabyś nie pójść.
- Bo mam syna w jego wieku. Chcę jeszcze dodać, będzie to randka, która się więcej nie powtórzy.
- Nie byłabym taka pewna. Ten facet wie, czego chce.
- Ja też wiem. Nie ukrywam, chcę znaleźć sobie jakiegoś chłopa, ale nie smarkacza.