Moc bursztynu cz-3
- A jak nie?
- Nie wnikam w szczegóły. Powiedział, że zaciążyła, to chyba tak jest.
- Żałujesz mamo, tylu straconych lat. Prawda? – spytał, patrząc badawczo w oczy matki.
- Nie Tomku, niczego nie żałuję. Mam wspaniałego syna, że grzechem byłoby żałować. Chcę ci jeszcze powiedzieć, że gdyby mi przyszło zaczynać swoje życie od nowa. Niczego bym w nim nie zmieniła.
- Ja też mam wspaniałą matkę, którą kocham i obojętnie, co by się wydarzyło, zawsze mogę na nią liczyć. Natomiast, na dobrego ojca nie zawsze można trafić.
Małgorzata zakręciła krem i odłożyła na stolik.
- Zaraz lepiej – powiedziała z ulgą. Musnęła policzek syna i obrzuciła go serdecznym uśmiechem. – Ani się nie spostrzegłam, kiedy stałeś się mężczyzną – rzekła przerzedzając jego włosy. – Nie przepadasz za swoim ojcem, dlaczego? – spytała o to, co zawsze chciała wiedzieć.
- Zakończmy mamo, ten nudny temat, gdyż nie muszę ci tłumaczyć, jak było naprawdę. Zdawałoby się, że niczego mi nie brakowało. Po prostu miałem wszystko. Komputer, samochód, paradowałem w modnych, markowych ciuchach; na brak pieniędzy też nie narzekałem. Jednak brakowało mi najważniejszego, maleńkiej iskierki ojcowskiej miłości. Ale ojciec był innego zdania, uważał bowiem, że najważniejsze są pieniądze. Dlaczego ty mamo, znalazłaś dla mnie czas, żeby mnie wysłuchać? Czy ojciec w ogóle wie, że ukończyłem studia?
- Teraz już szukasz, dziury w całym. Oczywiście, że wie.
- W takim razie, dlaczego nie był na moim absolutorium?
- Widocznie, był zajęty słodką Zuzią.
Tomek chwycił się za czoło i rykną głośnym śmiechem.