Moc bursztynu cz-3
- No właśnie. Jestem zdziwiony, że tutaj tak cicho. Co się stało mamo?
- Twój ojciec się wyprowadził z domu.
Tomek parsknął śmiechem.
- Żartujesz mamo, gdzie ojciec będzie miał lepiej jak z tobą?
- Ja wcale nie żartuję. Sam zobacz, już opróżnił część półek – powiedziała spokojnie wskazując dłonią meblościankę.
Tomek spojrzał z niedowierzaniem na matkę i popędził w stronę półek Norberta.
- Faktycznie, że opróżnił – rzekł nie ukrywając zdziwienia. - Mogę się do nich wprowadzić? – spytał gdy nieco ochłonął.
- Nie, nie możesz, bo w każdej szafie masz jakąś półkę i na każdej bałagan.
- Nie wiem dlaczego, ale spodziewałem się takiej odpowiedzi.
- W takim razie, pomyślimy o tym później. Teraz pomyśl chociaż przez chwilę, o moich spieczonych na raka plecach.
- Cały czas myślę. Ale jeszcze mi nie powiedziałaś, dokąd wyprowadził się ojciec? Jak mogłaś nie zadzwonić, by nie przekazać takiej ważnej wiadomości?
- Na drugim piętrze mieszkała młoda dziewucha. W twoim wieku, może nawet młodsza. Na pewno ją znasz, często przychodziła pożyczać sól, cukier i co się tylko dało.
- Musiała nie być interesująca, skoro jej nie pamiętam. To znaczy, że ojciec poleciał na młode ciało? A ja w niego wątpiłem, ale mi teraz głupio. Spojrzał na matkę i uśmiechnął się do niej. – Prawdę powiedziawszy: nie wyglądasz na zmartwioną, mamuś.
- Według ciebie, powinnam ronić łzy?