Moc bursztynu cz-12
- Co ty mówisz, Tomek? Czy kiedykolwiek mama się za mnie wstydziła? Wracam z pracy, dlatego jestem nienajlepiej ubrany. Sam wiesz, jaką mam pracę. Dzisiaj stawiali chłopaki rusztowania, musiałem przypilnować. Może ostatnio trochę za dużo piłem, ale miałem poważne problemy.
- Jakie?
- Nabrałem kredytów i nie bardzo mogłem spłacić. Zleceń było coraz mniej, a płatności coraz więcej.
- Ale to nic nie da, skoro swoje smutki będziesz topił w alkoholu. Spojrzyj trzeźwo na życie i pomyśl, alkohol niejednego doprowadził do ruiny. Jeśli jeszcze nie jesteś całkowicie na dnie, to się ocknij, dopóki nie jest za późno. Założyłeś nową rodzinę, to zadbaj o nią. Tomkowi przez chwilę zrobiło się żal ojca. Może naprawdę nie wie, jak sobie poradzić? Ale jedno jest pewne, kiedy ma problemy, zawsze myślami wraca do Małgorzaty. - Jaki, to interes miałeś do mamy? – zagadnął po chwili.
Ocknął się jakby z głębokiego snu i uśmiechnął się do syna.
- Nic ważnego Tomku. Chciałem ją tylko przeprosić i podziękować…
Tomkowi nie przypadła do gustu rozmowa z ojcem. Gadał byle, co i trzęsły mu się dłonie. Nie wierzył również w żadne kredyty, przecież zawsze był wrogiem kredytów. Ale nie potrafił rozszyfrować, o co mu konkretnie chodziło. Wyjaśniło się dopiero, kiedy wróciła ciotka. Gdy jej Tomek opowiedział o wizycie ojca, myślała, że ją szlak trafi.
- Zatracony pijaczyna, miał szczęście, że mnie nie było. Wiesz, dlaczego mama sprzedała antyki? Tylko po to, żeby jemu uratować dupę. Nabrał świnia kredytów, a nie pomyślał, że trzeba je spłacić. Na pewno spytasz, skąd wiem? Przewertowałam taczkę, która leżała w sypialni. Jeśli mi nie dajesz wiary, sam sprawdź. Tomek zakrył dłonią oczy. Wszystkiego by się spodziewał, ale to, co usłyszał przeszło jego oczekiwanie.
Wtorek, był dla Dawida, najgorszym dniem w jego życiu. Pięć długich godzin, zdawały mu się wiecznością. Były to godziny, niepokoju, bólu i łez. Siedział nieruchomo, oparty o zimną ścianę, która chwilami przynosiła ulgą. W tej rozpaczy, towarzyszył mu ojciec, który nie odstępował go na krok. – Panie Boże, nie zabieraj jej, ona jest dla mnie całym światem – szeptał. Nie wiadomo skąd ukazała się Róża. Wytarła nos chusteczką higieniczną i coś szepnęła do męża. Nagle Dawid dostrzegł w jego oczach przerażenie. Ojciec spojrzał na Dawida – uśmiechnął się grymasem ust.