Moc bursztynu cz-1
- O jakim ty porozumieniu pieprzysz, do cholery? Może trójkąt małżeński mam z tobą ciągnąć?! Jeśli tak uważasz, to się cholernie mylisz! Chcę byś wiedział, że mam w zadku ciebie oraz tą piegowatą dziwkę!
- Skończyłaś?
- Nie, mam jeszcze dwa słowa do dodania.
- Więc słucham.
- Wynoś się! – krzyknęła jak tylko mogła najgłośniej.
- Jesteś pewna, że tego chcesz?
- Tak, niczego więcej nie pragnę. Tylko zejdź mi z oczu, niech cię nie widzę!
- Jeśli takie masz podejście do życia, w takim razie, co z mieszkaniem? Czy w ogóle zdajesz sobie sprawę, ile ci przyjdzie za nie płacić? Do tej pory cię to zbytnio nie interesowało, ja regulowałem wszystkie płatności.
- A teraz nie będziesz, skoro się wyprowadzisz. Nie martw się, dam sobie radę bez ciebie. Tylko uważaj, żebyś nie znalazł się na dnie, bo nie będzie nikogo, kto by cię z niego wyciągnął.
Norbert trzymając rękę na klamce, odwrócił się raptownie twarzą do Małgorzaty. Nie odezwał się jednak, widocznie zabrakło mu odwagi, żeby cokolwiek powiedzieć.
- Idź już – pomachała dłonią. – I pamiętaj nie pokazuj mi się dzisiaj na oczy. Natomiast jutro od samego rana, przyjdź pozabierać swoje ciuchy.