Miłóść
Na lubelskiej wsi robię furorę w moich czerwonych spodniach ,pasie z ćwiekami ,koszulce z Wattim i włosami stojącymi na cukier.
Generalnie słowo pedał towarzyszy mi przez całe wakacje..
Dziś z perspektywy dorosłego człowieka wiem jak ciężko być ,,innym,, iść pod prąd ale tamte doświadczenia z młodości tylko utwierdziły mnie w słuszności moich wyborów. Nie był to akt by na siłę pokazać swoją odmienność była to chyba raczej swojego rodzaju odwaga połączona z młodzieńczą fantazją i odrobiną głupoty.
Absolutnie nie czuję się , jakimś typem ,który walczył z komuną , ofiarą represji , czy piewcą wolności. Czasom tym, decyzjom jakie podjąłem a przede wszystkim ludziom których poznałem,zawdzięczam to,że nauczyłem się myśleć samodzielnie.
Co wcale nie znaczy ,że w życiu było mi przez to lżej.
….. W ostatnich dniach sierpnia wróciłem na swoje śmieci, na skrzydłach leciałem do Niej.
Wandzia była już w szpitalu. Kasia krzątała się po domu w oczekiwaniu na mamę i rodzeństwo.
Była zgaszona ,nieobecna ,bez pomysłu na przyszłość.
W jej oczach można było spotkać częściej strach i znużenie niż wiarę , siłę czy miłość.
Zaproponowałem jej ,że pomogę przy adaptacji części pokoju dla niemowlaka , że możemy wspólnie posprzątać . Tak chciałem by wróciła moja dawna Kasia.
Ostro wzięliśmy się do pracy , Na pierwszy ogień pokój Kasi , kuchnia,potem pokój rodziców gdzie docelowo miało wylądować łóżeczko.
Generalnie chyba właśnie wtedy byłem po raz pierwszy w tym pokoju.
Wystrój , mimo starej kamienicy standardowy jak na tamte lata, segment typu Jubilat ,ława ,dwa fotele , telewizor. Całości dopełniał piękny stary piec z zdobionymi kaflami.
Na końcu pokoju duże podwójne okno balkonowe , za nim balkon i widok na park.
Żeby znaleźć w pokoju miejsce na łóżeczko trzeba było poprzestawiać co niektóre meble.
Wymyśliliśmy żeby przestawić wersalkę ,ławę i fotele. Wtedy przy wersalce znajdzie się dość miejsca na ustawienie łóżeczka tak by nie trzeba było chodzić do dziecka przez cały pokój.
Po starciu , kurzy wytrzepaniu dywanu przyszła kolej na przestawienie mebli.
Na pierwszy ogień poszła wersalka. Odstawiliśmy ją od ściany i wtedy mym oczom ukazał się widok ,którego niestety nie mogę zapomnieć.
Między wersalką a ścianą w 4 może 6 rzędach stały butelki po wódce , winie i innych alkoholach.
Znaczna część tych butelek wydawała się jakby niedopita, gdy pochyliłem się niżej i ruszyłem kilka z nich w pokoju rozszedł się fetor uryny.
Kasia siadła na tą wersalkę i zaczęła szlochać , z trudem powstrzymałem odruch wymiotny.
Z kuchni przyniosłem chyba z dwa wiadra. Butelki wynosiłem najpierw do WC żeby je opróżnić potem do śmietnika ,nie pamiętam ile to trwało. Wtedy była to cała wieczność.
Po wszystkim skręciliśmy łóżeczko . Kasia zdążyła ochłonąć.
- 6 -
-Nie wiem jak Ci dziękować kochanie, przepraszam. Wtuliła się we mnie mocno
Pękłem ,płakaliśmy razem .Łzy mają moc oczyszczenia do domu wracałem jakiś lżejszy.
Początkiem września na świat przyszła Ala, taka miniaturowa Kasia.
Wszystko było by fajnie gdyby nie to ,że przepowiednia Kasi się spełniła w szkole była coraz rzadziej .Po narodzinach siostry sam nie chciałem się tam pchać wydawało mi się wtedy ,że na razie nie wypada.
Podczas jednego z powrotów do szkoły Kasia wręczyła mi zaproszenie na chrzciny dla mnie i dla mojej mamy.
Mama uznała ,że w takiej chwili trzeba tam być , odmówić zwyczajnie nie wypada.
Na wszystkich czekaliśmy pod kościołem , popołudnie było słoneczne , dałem się nawet namówić na jakąś koszule i spodnie . Z niecierpliwością wypatrywaliśmy Ali z rodzicami i gośćmi.