MELODIA cz.3
Pamiętam – miałem dobre chęci.
I wtedy spojrzałem wprost na symbol mojego przekleństwa. Chory wytwór mojego umysłu.
Krew…Cienka strużka nieskończoności. Gotowa zamienić się w rwącą rzekę. Jeszcze nie miała w sobie dość mocy by pochłonąć nas wszystkich…
- Chryste, moja podłoga! – ciotka odsunęła mnie, gdy niechcący strąciłem szklankę z herbatą a barwny płyn wylał się z pluskiem – Opamiętaj się człowieku! – krzyknęła mną mnie - Co się z tobą dzieje?! Na co się tak gapisz?!
Załapałem ją za głowę i siłą skierowałem jej oczy na krew w kącie. Dzięki mnie zobaczyła to również. Przez chwilę jej oczy obserwowały ze zdumieniem ten makabryczny obraz. A potem zza lodówki wyszła tamta dziewczyna…Szła do nas z chorym rozmysłem wpadając na meble i plamiąc je własna krwią. Ciotka zamarła ze zgrozy. Od tej wizji tylko krok dzielił mnie od początku, prochów, szpitala i łez. A ja nie wiedziałem już jak mam się bronić…
- Jean przestań! – słyszę głos ciotki – Przestań, słyszysz?!
Odsuwa się od krwi zalewającej z wolna podłogę w kuchni. Dziewczyna osuwa się na ziemię.
Tak dokładnie to wszystko zapamiętałem. Jej sukienkę, spinki we włosach, długie dzwoniące cicho kolczyki. Nawet rozmazany makijaż i zegarek na ręku. Poplamiona krwią, podrapana i poobijana nie przypominała już człowieka, którym niedawno była. Pewnie rano obudziła się tak zwyczajnie, poszła zwiedzić miasto. Odrętwiały, patrzyłem na nią teraz, szczegół po szczególe, odtwarzając jej postać i mimowolnie dodając kilka nowych rzeczy. W mojej wizji próbowała wstać. Próbowała iść na poranionych nogach. Nie mogłem nic zrobić…
- Jean!!!- krzyk ciotki przedarł się do mojej świadomości- Przestań! Wiem, że to ty! Zabierz ją stąd!
Dziewczyna spojrzała na mnie.