MELODIA cz.2
Wrażenie, że właśnie znalazłem się w potrzasku, przyszło później, kiedy nagle zrozumiałem, że się zgubiłem. Wokół, wraz z nadchodzącym wieczorem przybywało turystów, muzyki i śpiewu. Nocne życie miasta właśnie miało się rozpocząć. Gdzieś w moim mózgu, kołatała się myśl o upiornej skrzypaczce, która właśnie wyrusza na łowy. Oczywiście był to wpływ tajemniczych słów Marco i jego matki, lecz nawet wiedząc o tym, jakaś część mojego ja już zaczęła się trwożliwie rozglądać. Stłumiłem to. Niełatwo mnie było nastraszyć, po tym czego doświadczyłem. Poza tym, wieczór okazał się być całkiem przyjemny a wokół nie brakowało ludzi. Do domu wracałem więc bez zbytecznego pośpiechu, z wolna rozpoznając mijane w ciągu dnia ulice i zerkając na mapę miasta.
- Jak to możliwe, że taki przystojniak chodzi sam po ulicach? – usłyszałem nagle, tuż obok kamienicy, która właśnie mijałem.
Kobieta, która mnie zagadnęła siedziała przy stoliku z trzema towarzyszkami i była najwyraźniej ośmielona winem. A może nawet go nie potrzebowała? Pytanie padło po włosku. Byłbym totalnym ignorantem, gdybym przed wyjazdem z Francji nie poznał choć trochę tego języka a że wykazywałem się w tej dziedzinie sporym talentem, przyswoiłem wiele. Przed wyjazdem na studia do Polski także się przygotowywałem, chociaż to było już poważne wyzwanie. Wypadek, w którym brałem udział miał miejsce właśnie tam. Przerwał moją edukację na bliżej nieznaną przyszłość…
- Myślisz, że on cię zrozumiał? – zaciekawiła się jej przyjaciółka, przyglądając mi się z uśmiechem uznania.
- Zatrzymał się przecież!
- Tylko dlatego, że cię usłyszał! To jeszcze o niczym nie świadczy!
- Ma świetne ciało – zauważyła inna, z nutką lubieżności – Hej przyjacielu! Znasz włoski? – zagadnęła mnie.
Kiedy do nich podszedłem wyraźnie zauważyłem ich podniecenie nieoczekiwanym zwrotem sprawy. Dzieliło nas tak na oko jakieś dwadzieścia lat, co nadawało jeszcze odrobiny pikanterii, powiązanej ze swobodnym nastrojem zabawy i niewinnego flirtu.
Ukłoniłem się uprzejmie, wykonując zamaszysty, starodawny gest. Tym zupełnie je rozbroiłem. Odkłoniły się uprzejmie, mile zaskoczone.