MELODIA cz.2
Wzruszyłem się, ale pomimo jej protestu chciałem oddać hojny prezent. Prawie mnie nie znała.
- Jean – przytrzymała moje ręce – Ty i twój talent jesteście potrzebni światu. Bóg ci go dał, nie po to żebyś tu zginął. Czuje, że ona cię znajdzie. A wtedy przyda ci się boska pomoc.
W jej słowach było tak wiele wiary w boską potęgę, że porzuciłem protesty i wątpliwości. Jakby trzymając mnie chciała mi przekazać jakąś ogromną siłę. Wlać w moje żyły swoją niezachwianą pewność.
Po raz pierwszy poczułem w sobie siłę. Dotąd dryfowałem po falach nastrojów. Teraz wreszcie poczułem powiew wiatru. Wreszcie poczułem w sobie iskrę życia.