Martwe maciejki
Padł na ulicy, dopiero – kiedy dostał w głowę. Jego twarz wykrzywiał grymas wściekłości, a z czarnych ust padło ostatnie słowo:
– Frajery.
Lata później, kiedy starego Saloonu już nie było i mieszkała tu zwykła rodzina, mimo wielu starań wokół werandy uparcie nic nie chciało rosnąć. A wypuszczony na dwór gruby kot Puszek, podobnie jak wszystkie inne zwierzaki tutaj, wciąż omijał szerokim łukiem miejsce, gdzie spadła łza Wiecha.
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora