Makabreska (+18)

Autor: zygomir
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

tna na każdy mój atak. Mimo tej świadomości ręce latają mi na wszystkie strony, gdy próbuję odpalić papierosa. Cholera... dawno już tego nie robiłem... zaraz nadejdzie przyjemne otępienie zmysłów i lekki zawrót głowy... idealnie. Teraz w spokoju mogę wszystko przemyśleć. Każdą możliwość dialogu. Oby tylko emocje nie wzięły góry.

Dzwonek do drzwi.
Wpuszczam ją bez słowa do mieszkania.
Od pewnego czasu oddala się ode mnie – czuję to.

- Jak tam?
- Z czym? – odpowiadam.
- No wiesz... co u Ciebie? Jak poszukiwania pracy? Jak tam wena?
- Mówisz zupełnie jakbyś nie wiedziała...
- Widać nie wiem i dlatego pytam.

Nie ma to jak ciepła, kojąca rozmowa między dwojgiem „kochających” się ludzi.

- Skoro tak bardzo chciałabyś wiedzieć, to może trzeba było częściej przychodzić, odpowiadać na
telefony, spotykać się, gdy proponowałem. Co ty na to?
- Nie miałam czasu...
- Pewnie, że nie. Przecież twoja posada bezrobotnej całkowicie cię pochłania, czyż nie?
- Pieprz się...
- Ja?! Cóż... życzyłbym ci tego samego, gdyby nie to, że już to robisz...

Milczenie.
Czasami to właśnie najważniejsza część rozmowy.
To właśnie milczenie w trudnych momentach dyskursu określa, tego kto kontroluje dialog. Jedna ze stron się w końcu złamie i coś powie. Jest słaba.

- Ty skurwysynu! – krzyknęła zalewając się płaczem – Jak możesz coś takiego sugerować!?
- Ja nie sugeruję. – jej sylwetka wyraźnie się kurczy – Skąd masz na nowy telefon i tą szmatę?!

Widziałem już taką – kosztowała prawie tysiąc w jakimś gównianym, markowym boutiku .
- Ja-
- Zanim cokolwiek powiesz: wiedz, że widział cię jeden z naszych znajomych. Widział cię z jakimś
sukinsynem! – dobry bluff czasami naprawdę czyni cuda.

Nienawidzę, gdy pogrążam się we wściekłości, podczas gdy planowałem rozegrać kłótnię po ‘boggartowsku’. Niemniej, wydaje mi się, że osiągnąłem pożądany efekt – zbladła, jej oczy są teraz rozbiegane, milczy. Zbiera myśli i stara się ułożyć jakąś logiczną odpowiedź. To nie wyjdzie.

- Ja tylko raz... kilka tygodni temu... przepraszam...

Gorzki triumf, lecz nie koniec.

- Teraz w takim razie powiesz mi jeszcze jedną rzecz.

Znów chwila milczenia. Suspens.

- Mariusz... proszę... skończ to...
- To moje czy jego?
- Ale c- nie dokończyła. Zrozumiała. – Ale skąd!? Jak!?
- Gdy nie oddzwaniałaś, poszedłem na twoje mieszkanie, sprawdzić czy wszystko w porządku.

Otworzyłem drzwi...
- Włamałeś się do mnie!?
- Otworzyłem drzwi twoim zapasowym kluczem z doniczki...
- Ty gnoju! Jak mogłeś się do mnie włamać!? – już chyba mija pierwszy szok.
- Myślałem, że coś ci się stało głupia!
- Nie miałeś prawa!
- Nie mydl mi tu oczu prawami! Ważne jest to, co leżało na samym wierzchu w łazience. Wiesz dobrze
o czym mówię.
- Test...
- Tak. O ile dobrze pamiętam – pozytywny.
- Tak... pozytywny...
- Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć?
- Ja się bałam...
- Pewnie, że się bałaś dziwko! Jeszcze by się okazało, że dzieciak jakby nie podobny do ojca!

Znów potok łez. Nie cierpię tego. Każda mocniejsza reakcja emocjonalna okraszona solidnym monsunem.
Jeżeli to ma na celu złagodzić mój gniew... efekt jest odwrotny.

- Przestań ryczeć!
- To ty przestań się na mnie wydzierać!
- Więc?
- Jest twoje...
- Skąd niby pewność?
- Badałam się... dziecko ma osiem tygodni... z nim... byłam pięć tygodni temu...
- Boże... pozwoliłaś jakiemuś obcemu facetowi... cholera wie jakie miał choroby... nosząc moje dziecko...
- Nasze dziecko...
- Ale dlaczego do cholery to zrobiłaś!? Dlac

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zygomir
Użytkownik - zygomir

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2012-01-27 21:51:47