Lalki cz. I
Spojrzał na chłopca odbijającego piłkę po drugiej stronie ulicy i prychnął, zażenowany. Obejrzał się przez ramię na ojca stojącego na schodach i wskazał ręką na sąsiada.
- On nie umie grać w piłkę.
Mężczyzna wzruszył ramionami, chowając dłonie do kieszeni spodni. Dzień był chłodny, a niebo zakrywały ciemne, burzowe chmury. Od rana zapowiadało się na deszcz.
- Może z nim zagrasz? Przy okazji go poznasz, może się zaprzyjaźnicie - rzekł, podchodząc do syna.
- Nie. Nie chcę się z nim zapoznawać.
- Dlaczego? Ja na twoim miejscu zrobiłbym to z chęcią. Może jest w twoim wieku i razem będziecie chodzić do jednej klasy?
- Ma na imię Edward. Kto chciałby się bawić z kimś o takim imieniu? - zapytał, patrząc na ojca. Mężczyzna przyjrzał się z uwagą chłopcu.
Bruno odwrócił się na pięcie i ruszył do domu, nie spoglądając za siebie ani razu.
Jego lalki leżały w kartonowym pudełku na regale, gdzie zostawił je poprzedniego wieczoru. Zajrzał do środka, wyciągając pierwszą z nich. Ściągnął z niej ubranko i rzucił je na podłogę. Identycznie postąpił z drugą, po czym wziął obie i wyszedł z nimi na podwórko. Poszedł za dom, zaglądając do drewnianej szopy, którą niegdyś wybudował jego dziadek. Sięgnął po małą łopatkę leżącą w rogu i zabrał ją ze sobą. Podążył w stronę rosłego dębu i przykucnął, zagłębiając szpadel w ziemi.
- Tutaj będziecie sobie leżeć - powiedział do siebie.
Dół na głębokość dwudziestu centymetrów nie sprawił mu większych kłopotów. Ułożył w nim lalki i natychmiast przykrył je ziemią, dokładnie oklepując dłonią.
- Nikt was tutaj nie znajdzie.
- Bruno, co ty robisz?!
Chłopiec spojrzał w bok. Jego ojciec wychylał się przez kuchenne okno.
- Zakopałem je!