Lalki cz. I
- Co?!
- Lalki! Zakopałem je!
- Dlaczego?!
- Bo umarły!
Mężczyzna zamilkł, odkładając na blat ścierkę. Przykręcił kurki w kranie i ponownie zerknął na syna. Zdecydowanym ruchem ręki zamknął okiennice i odszedł w głąb domu.
W pomieszczeniu zalegała cisza. Mężczyzna powziął głęboki wdech, obserwując syna przez ostatnie kilka minut. Bruno nie odezwał się do niego ani słowem, co było dosyć zaskakujące.
- Pamiętasz mamę? - zapytał, ryzykując tym pytaniem.
- Ona nie żyje.
- Nie oznacza to, że nie możemy jej wspominać.
- Ja nie chcę tego robić.
- Może chociaż spróbujemy? - nalegał dalej, lecz wiedział, że jego działania były bezcelowe. Dla jego syna, matka przestała istnieć. Prawdę mówiąc, Bruno uśmiercił ją już dwa lata wcześniej, kiedy z powodu wyjazdów służbowych, częściej przebywała poza domem.
- Nie chcę rozmawiać o zmarłych - rzekł.
- Oczywiście. Wybacz, że…
- Zamknij się.
Bruno zacisnął dłonie w piąstki. W jego oczach pojawił się gniew, co zaniepokoiło mężczyznę. Sam jednak nie wiedział, co było gorsze - słownictwo, jakiego użyło jego małoletnie dziecko czy sposób, w jaki się zachowywał.
- Zamknij się - powtórzył.
- Dlaczego tak powiedziałeś? Nie wolno ci tak mówić.
- Zamknij się.
- Otrzymasz karę, Bruno.
- Zamknij się! - krzyknął i wstał gwałtownie, dobywając z kieszeni spodni ukradziony z kuchni nóż. Wycelował go w ojca, a następnie obrócił w palcach i ręką chwycił za ostrze. - Zamknij się - powtórzył ciszej. Mężczyzna spuścił wzrok, oszołomiony. - Mama nie wróci, więc nie będziemy o niej rozmawiać. Nie chcę więcej o niej słyszeć.
- Nie rozumiem cię, Bruno. Nie wiem, dlaczego tak mówisz...
- Nie była dobrą mamą, ponieważ pozwoliła sobie umrzeć. A mogła wciąż żyć - wyjaśnił naprędce i ruszył biegiem na piętro.
Nim wstał z łóżka, ogarnęło go poczucie bezradności i wyczerpania. Przetarł twarz, wzdychając ciężko. Każdego dnia coraz bardziej przyznawał rację swojemu drugiemu ja, które rozdzierało jego wnętrze. Świadomość, iż Bruno sprawował nad nim władzę była nie tyle przerażająca, co trudna do zaakceptowania.
Ubrał się w pośpiechu, po czym zajrzał do pokoju syna. Zaskoczony, obejrzał się na boki. Pomieszczenie stało puste.