Kret
Oprócz żalu, który rozrósł się, jak bluszcz i zrujnował psychikę, było w niej miejsce już tylko na nienawiść do kreta.
– Mendo, mendo, to twoja wina, mendo. Ty jesteś winien – powtarzała.
Mówiła za głośno, przy tym tupała i często podrywała się ze stołka, żeby uderzać kijem w kopce, w głębi których już dawno nie było kreta.
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora