Kret

Autor: brunokadyna
Czy podobał Ci się to opowiadanie? -2

– To szmaciarz!

Wściekła pyrgnęła rolkę papieru na szafkę i poleciała wbić w kopce kij i zrobić szkodnikowi przeciąg.

– Nie będziesz mi tu rozkopywał.

Złamany trzonek od łopaty miał ponad metr długości. Wbijała go prawie cały, kręcąc nim, jak młynkiem, nie wyrządzając kretowi praktycznie żadnych szkód, bo sieć tuneli budował płycej.

Szczerze nienawidziła tego zwierzaka i nie mogła się doczekać, kiedy zdzieli go szpadlem i wyrzuci na śmietnik.

– Jutro cię zabiję, nie licz na łaskę – warczała.

Usłyszała stłumiony krzyk. Znieruchomiała na moment i nasłuchiwała.

Był tak przedziwny, że w pierwszym momencie nie skojarzyła, że to może być dziecko, szczególnie, że krzyk szybko ucichł.

– Maciek!

Rzuciła kij i pobiegła do domu.

 


Znalazła wnuczka na podłodze w kuchni. Obok niego leżał garnek i rozsypane frytki. Podłoga lśniła od trzech litrów oleju.

– O mój boże, o mój boże. To Maciuś?

Nie mogła go rozpoznać. Ta mała postać na podłodze, w ogóle nie przypominała jej ślicznego wnusia.

Nawet żywego dziecka.

– O mój boże, Maciuś? To Maciuś? – powtarzała, jakby próbowała tym pytaniem upewnić się, że nie wydarzyła się żadna tragedia.

Chciała nawet sprawdzić, czy mały wciąż siedział na kanapie i oglądał Świnkę Peppe, która jak gdyby nigdy nic chrumkała ze swoją rodziną z telewizora w pokoju.

Głowa chłopca była, jak u lalki, na której zostały resztki włosów, a buzia zwyczajnie zaczęła się rozpuszczać. Wyglądała, jakby ktoś pomalował ją niedbale na czerwono. Prawe oczko było zamknięte, drugie otwarte, bo powieka zwinęła się od gorąca, a oprawa stała się dziwnie nieregularna i zamiast gałki wypełniał ją jakiś żółtawy płyn.

– Co z oczkiem, Maciuś, co z twoim oczkiem? O mój boże.

Koszulka chłopczyka zmarszczyła się mocniej, niż skóra na głowie, a lewa rączka i nóżka miały kolor zupy pomidorowej.

Babcia nie krzyczała, była w zbyt dużym szoku. Przypomniała sobie, co powinna zrobić. Próbowała podnieść małego, ale wywróciła się na śliskiej podłodze.

– O mój boże, o mój boże.

Zbite biodro poczuje później, ale w głowie nie będzie już miejsca na taki ból.

– Olej jest jeszcze gorący? Dlaczego jest jeszcze gorący?

Szok zaczął się nasilać, ale nie przestała działać. Odciągnęła martwego chłopczyka z plamy oleju, podniosła i zaniosła do łazienki. Ostrożnie włożyła do wanny i odkręciła zimną wodę. Nerwowo polewała go całego.

W głowie czuła mrowienie, jakby mózg jej się trząsł.

 


– O, jak pachnie frytkami – powiedziała Kasia.

Wejście do mieszkania było zaraz obok łazienki, więc od razu zobaczyła przez otwarte drzwi stojącą matkę ze słuchawką prysznica. Lała wodę do wanny, jakby podlewała kwiaty w ogrodzie.

– Co robisz, mamo?

Nie odpowiedziała. Wtedy córka podeszła i zajrzała do wanny. Potrzebowała kilku sekund, żeby zrozumieć, na co patrzy.

 


***

 


– Dlaczego wciąż jest ciemno? Powinno być już jasno – powiedziała kobieta.

Siedziała na środku ogrodu, w samej koszuli nocnej, boso. Było chłodno, jak na czerwiec. Lato miało się spóźnić i nie rozkręcić zbytnio.

Była druga w nocy. Do wschodu słońca zostały dwie godziny. Spędzała tak każdą noc. Wychodziła z domu, kiedy mąż zasypiał i przestawał ją pilnować.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
brunokadyna
Użytkownik - brunokadyna

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2024-10-11 00:53:04